11 gru 2009

Wiara czyni cuda


Zdjęcie z Wakacji w Kudowie :) Ale dziś nie o tym...


Wiara czyni cuda, wiedzieliście o tym?

Mateusza 8,13
"I rzekł Jezus do setnika: Idź, a jak uwierzyłeś, niech ci się stanie! I został uzdrowiony sługa w tej godzinie."


Rebeka dziś płakała z bólu. Mówiła że boli ją ucho. Jeśli udaje to zwykle placebo pomaga (buziak, plasterek, chuchnięcie czy inna sztuczka..) Tym razem nie.

Mateusza 15,28
"Wtedy Jezus, odpowiadając, rzekł do niej: Niewiasto, wielka jest wiara twoja; niechaj ci się stanie, jak chcesz. I uleczona została jej córka od tej godziny."


Nie chciała nawet żebym się pomodlił. Spędziliśmy chwilę przytuleni... Zgodziła się bym się o nią pomodlił... Pomodliłem się... Nic... Pomodliłem się... I znów nic... Nadal bolało...

Marka 5,34
"A On jej rzekł: Córko, wiara twoja uzdrowiła cię, idź w pokoju i bądź uleczona z dolegliwości swojej."


Zasnęła... Przebrałem ją w piżamę... Obudziła się... nadal boli...

Marka 10,52  
"Tedy mu rzekł Jezus: Idź, wiara twoja uzdrowiła cię. I wnet odzyskał wzrok, i szedł za nim drogą."

Niechętna była do rozmowy... Nic dziwnego... Położyłem ją do łóżka... Poprosiła (płacząc i jęcząc próbując pominąć ból ucha) żebym poczytał jej biblię...

Łukasza 7,50
"I powiedział do kobiety: Wiara twoja zbawiła cię, idź w pokoju."


Wybrałem historię czterech przyjaciół, którzy spuszczali przez dach swojego piątego przyjaciela... Ożywiła się... Zagadnąłem że pewnie ten pan też miał chore uszko... Zaciekawiła się...

Łukasza 8,48
"On zaś rzekł do niej: Córko, wiara twoja uzdrowiła cię, idź w pokoju."


Przeczytałem całą historię, aż dotąd jak Jezus go uzdrowił... A zatem i uszko uzdrowił... Potwierdziła... Zapytałem się jej czy wierzy, że Jezus może uzdrowić jej uszko... Powiedziała że tak... Zapytałem czy się pomodlimy... Nie chciała...

Łukasza 17,19
"I rzekł mu: Wstań, idź! Wiara twoja uzdrowiła cię."


Ale pozwoliła żebym ja się pomodlił... Pomodliłem się... Nawet amen nie chciała powiedzieć :)... Położyłem ją samą i poleciłem zasnąć...

Łukasza 18,42
"A Jezus rzekł do niego: Przejrzyj! Wiara twoja uzdrowiła cię."


Po chwili woła mnie targając się za ucho...
- Zobacz, nie boli mnie ucho :):)
- Super, Pan Jezus uzdrowił!! :)


Co zrobiłem? Rozbudziłem jej wiarę :) Zaczęła wierzyć... dzięki temu została uzdrowiona. Moja wiara nie wystarczyła... Kochani, potrzebna jest WASZA wiara. Wasza osobista wiara w ingerencję ze strony Boga.

Wasza osobista wiara również jest potrzebna by otrzymać zbawienie. Nie chodzi o chodzenie czy nie chodzenie do kościoła, nie chodzi o wiedzę że Bóg jest, nie chodzi... a tylko: Wstań i idź, wiara Twoja uzdrowiła Cię. I od teraz już chodzi... chodzi o wiarę w śmierć Jezusa na krzyżu za TWOJE konkretnie grzechy, chodzi o przebaczenie ze strony Boga TWOICH grzechów w odpowiedzi na TWÓJ żal... Chodzi...

Bóg Cię kocha.

7 gru 2009

Czy Bóg ma marzenia?


Czy Bóg ma marzenia? Czy Bóg Wszechmogący, Wszechwiedzący i Wszechświęty o czymś marzy?

Ostatnio dotknął mnie taki fragment... z Psalmu 82,8-17


Słuchaj, ludu mój! Upominam cię!
Izraelu, obyś mnie słuchał!
Niech nie będzie u ciebie boga innego
I nie kłaniaj się bogu obcemu!
Ja, Pan, jestem Bogiem twoim,
Który cię wywiódł z ziemi egipskiej!
Otwórz szeroko swe usta, a napełnię je!
Lecz lud mój nie słucha głosu mego,
A Izrael nie był mi uległy.
Zostawiłem ich w zatwardziałości serca,
By postępowali według zamysłów swoich.
O, gdyby usłuchał mnie lud mój,
O, gdyby Izrael chodził drogami moimi!
Wnet poskromiłbym nieprzyjaciół ich
I zwróciłbym rękę przeciwko ich wrogom.
Ci, co nienawidzą Pana, schlebialiby mu,
A czas ich trwałby wiecznie.
Karmiłbym go najwyborniejszą pszenicą
I syciłbym go miodem ze skały.


Bóg marzy! Marzy o tym żeby każdy człowiek nawrócił się do niego od swoich złych dróg... Marzy o tym żeby wszystkich nas zabrać do nieba. Marzy o tym żeby nie było cierpienia ani bólu. Marzy o tym żeby dawać i kochać. Marzy o tym żebyś rano gdy wstaniesz, przyszła do niego z "dzień dobry". Marzy o tym byś kiedy coś Ci się stanie - pobiegł do Niego po ratunek. Marzy byś dzielił się z nim swoją radością i smutkiem. On chce BYĆ Twoim życiem.

Bóg marzy o Tobie.

30 paź 2009

Wyprawa na zamczyska... czyli rozmawiamy na temat chrztu :)


Tak jakoś mi wyszło że o chrzcie teraz chciałem coś napisać...

Nieświadomy chrzest jest moim zdaniem bez sensu. Niemniej jednak chrzest katolicki to zupełnie co innego niż chrzest w pojęciu biblii. Wg kościoła katolickiego chrzest przyjmowany jest po to  by dziecku został odpuszczony grzech pierworodny (wtedy faktycznie, im szybciej tym lepiej) a jednocześnie jest takim "zapisaniem" się do kościoła.

Ale biblia mówi w liście do Hebrajczyków 9,22: "...bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia [grzechu]". To nie woda podczas chrztu zmywa grzech, tylko krew. Czy to oznacza że trzeba przelać krew dziecka by odpuścić jego grzech? Nie, bo w wersecie 12 tegoż rozdziału czytamy: "[Lecz Chrystus] wszedł raz na zawsze do świątyni nie z krwią kozłów i cielców, ale z własną krwią swoją, dokonawszy wiecznego odkupienia." Zatem nie musimy przelewać swojej krwi. Jezus na krzyżu przelał za nas swoją.

Po co zatem jest chrzest? Chrzest jest świadomą manifestacją swojej wiary w Jezusa jako swojego Pana, w jego zmartwychwstanie i śmierć na krzyżu. Chrzest jest efektem naszego nawrócenia. Tylko jako świadome wyznanie przed ludźmi liczy się przed Bogiem. Chrzest symbolizuje śmierć i zmartwychwstanie. List do Rzymian 6,3: "Czy nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni?" Zanurzenie w wodzie to śmierć starego człowieka, a wynurzenie - narodzenie nowego człowieka. Tak, chrzest powinien odbywać się przez zanurzenie, nie przez pokropienie. Ewangelia Jana 3,5: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego".

Jeśli chrzcimy się jako małe dzieci, nie jesteśmy nawróceni, bo nie jesteśmy świadomi. A co z grzechem pierworodnym zatem? Otóż... a czemu dziecko które się narodziło miałoby być grzeszne? List Jakuba 1,14-15: "Lecz każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą; potem, gdy pożądliwość pocznie, rodzi grzech, a gdy grzech dojrzeje, rodzi śmierć." - widać że grzech przychodzi jako świadome uleganie pokusie. Czy dziecko może świadomie ulec pokusie skoro dopiero się narodziło? Nie. Zatem i nie ma grzechu który trzeba by było zmywać. Dziecko nie rodzi się grzeszne. Rodzi się ze skłonnościami do grzechu, a to różnica. A te skłonności do konkretnych rodzajów grzechu - biblia nazywa to nieprawością - dziedziczymy po rodzicach. Księga Wyjścia 34,6-7 mówi: "Panie, Boże miłosierny i łaskawy, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący łaskę dla tysięcy, odpuszczający winę, występek i grzech, nie pozostawiający w żadnym razie bez kary, lecz nawiedzający winę ojców na synach i na wnukach do trzeciego i czwartego pokolenia!" Stąd alkoholizm w rodzinach alkoholików czy inne problemy tego typu itd...


A czy nieprawości można się pozbyć tak jak można pokutować z grzechu? Oczywiście! 1 list Jana 1,9: "Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości."


Bóg jest dobry! :)

5 lip 2009

Prawa duchowe


Każdy z nas wie doskonale, że są prawa fizyczne. To proste, grawitacja, magnetyzm, prawo zachowania pędu... one wszystkie opisują fizyczne zasady na jakich działa nasz świat...

Ale gdy któreś z nich łamiemy, przychodzą konsekwencje. Te które zauważamy, to najczęściej po prostu ból. Gdy się obijemy upadkiem, gdy zapomnimy o zasadzie zachowania pędu i rąbniemy rozpędzeni w ścianę...

Ale świat to nie tylko fizyczność... świat jest również duchowy. A zatem normalnym powinno być, że są również prawa duchowe, zasady opisujące duchowe zależności.

Dziś poznamy jedno z nich...

list do Efezjan 4:26-27
"Gniewajcie się, lecz nie grzeszcie; niech słońce nie zachodzi nad gniewem waszym, nie dawajcie diabłu przystępu."

Jeśli pogniewasz się z kimś, pokłócisz... i zostawisz sprawę niezałatwioną... dajesz w ten sposób diabłu dostęp do siebie. A żeby to załatwić nie wystarczy poczekać jak z fizycznym bólem...

Wielu zostawia i potem jakby nigdy nic... jakby sprawy nie było...Ale diabeł wie że sprawa była i dzięki niej ma dostęp...

A żeby załatwić sprawę trzeba się pogodzić, przeprosić Boga... i to jak najszybciej... zanim diabeł zdąży narobić szkód.

Wtedy moze się goić. Bez tego nie zagoi się. I przy następnej kłótni wypłynie stara sprawa... zadając większy ból...

A to tylko mały fragment konsekwencji... bo dając diabłu dostęp może on mieszać w Twoim życiu... może psuć nastrój, relacje... wiele może psuć... przez zwykłe złamanie prawa duchowego...

I potem żeby się pogodzić i załatwić sprawę trzeba mocno powalczyć duchowo... diabeł tak łatwo nie odda swojego prawa do przystępu do Ciebie... a to ta druga osoba nie chce się pogodzić, a to rani znowu... a to nie ma czasu na modlitwę... a to to, a to tamto...

A to jest tylko jedno prawo... ale pokazuje jak złożona jest sprawa i jak łatwo ją zbagatelizować...

30 maj 2009

Koparka...

Koparka to taki fajny sprzęt :) Jeździliście nią kiedyś? Można wiele ...zdziałać. Gdy potrafi się ją prowadzić... a to wcale nie jest takie proste. Ja koparką nie jeździłem :) A szkoda. Ale moja Asia prowadziła traktor :P ja tylko raz jechałem traktorem... jako pasażer.

Po co mówię o koparce? Każdy wie że ma ciało, prawda? Możemy spojrzeć w lustro i - czy jesteśmy zadowoleni z niego czy nie - widzimy nasze ciało. A co z duszą? Często słyszymy też że mamy duszę. Uważam, że dusza to nasze emocje. To nadal my, ale to nie nasze ciało, ale emocje, które przeżywamy.

Czy nasze myśli to też dusza? Nie wiem. Myślę że tak, bo gdy ludzie umierają śmiercią kliniczną, i opowiadają o oddzieleniu duszy od ciała, mówią o myślach które pozostały w tej oddzielonej duszy, a nie tych, które miało ich ciało. Pomijam tu kwestię, czy rzeczy, które wtedy przeżywają są prawdą czy nie, bo nie o tym chciałem tu mówić.

Zatem możemy rozróżnić nasze ciało, od naszej duszy. Ale biblia mówi też, że oprócz ciała i duszy mamy też ducha. Jak on się ma do sprawy? Nasz duch to też my. Nasz duch jest po to byśmy mogli komunikować się z Bogiem. Nie dziwię się że o duchu rozumiemy najmniej, rzadko komunikujemy się z Bogiem na poziomie takim, jaki Bóg dla nas zaplanował... A jak jeszcze ma się do całości Duch Święty? Dlatego mówiłem o koparce... Wyjaśnię to na takim przykładzie :)

Zatem...

Wyobraź sobie, że jeździsz koparką po mieście. W tym obrazie koparka to Twoje ciało. Najczęściej wygląda to tak, że Ty - gdy jesteś w koparce, i reprezentujesz tutaj Twojego ducha - zajadasz pizze w środku i masz gdzieś co robi Twoja koparka.

Powiecie że nie jecie pizzy? W porządku, są tacy co próbują prowadzić koparkę, ale im nie wychodzi. Bo czujemy złość, czujemy zazdrość, wrogość, spór, nieprzebaczenie, kłótnie, galacjan 5,19-20.... Są tacy jednak którzy jedzą tą pizzę. Bo w swoim życiu kierują się tym czego pragnie ich ciało. I nie dość że mają to samo co już napisałem, to jeszcze bałwochwalstwo, rozpusta, wszeteczeństwo...

Zatem koparka jedzie gdzie chce, bo Ty nią nie kierujesz, bo jesz pizze. Albo kierujesz, ale nie potrafisz i dzieje się to na oślep. (Czemu na oślep? Akapit wyżej...)

Może być tak, że kierujesz ale nie potrafisz nią jechać i wtedy koparka się miota tu czy tam i też nie robi tego co Ty chcesz, a tylko to co emocjonalnie i gwałtem na niej wymusisz pchając te drążki.

Tak wygląda to, jak funkcjonujmy w naszym ciele, naszej duszy i naszym duchu.

Gdy Duch Święty przychodzi i przyjmujesz go do serca, on zabiera Ci pizze i daje zamiast tego instrukcje obsługi koparki. Czy bez Ducha Świętego nie możemy wziąć sobie instrukcji? Ależ możemy. Ale co z tego, gdy nie rozumiemy jej... Nie potrafimy zastosować do naszego życia. Po prostu nie mamy polskiej wersji instrukcji... tylko jakieś koreańskie czy chińskie :) Czemu takie?

1 list do Koryntian 2,14
"Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać"

Zmysłowy? Czyli cielesny, kierujący się ciałem, ten, który nie dba gdzie jedzie jego koparka. Dlatego mamy obce wersje językowe. Dlatego niektórzy nawet nie chcą przyjąć od Ducha polskiej wersji.

A gdy Duch Święty daje instrukcję, daje polską wersję. Daje ją Twojemu duchowi. Nie ciału, nie duszy. Duchowi. Bo to przez ducha komunikujemy się z Bogiem. Biblia mówi że wtedy Bóg ożywia naszego ducha. Ożywia? Otrzeźwia go tutaj, zabiera mu pizzę (ale musiał zdębieć :) Daje instrukcję. I czytasz ją i powoli zaczyna docierać jak działa koparka. Jak TY masz nią sterować, żeby sama nie jechała gdzie popadnie.

Dopóki dobrze nie poznamy instrukcji, nie oczekujmy, że będziemy idealnie jeździć koparką. Nie tylko mamy przeczytać ale i zrozumieć. Nadal musimy się uczyć prowadzić koparkę. Nawet mając instrukcję. Tą instrukcją jest biblia.

Kochani, tak to wygląda, jeśli chcemy właściwie prowadzić nasze życie, jeśli właściwie chcemy kierować naszym ciałem i spodziewać się właściwych owoców, musimy postępować według instrukcji. Nie da się oglądać telewizji jeśli nie patrzymy we właściwe miejsce telewizora, jeśli nie włączymy właściwie odbiornika itd...

Czemu biblia akurat? A może jakaś inna religia? Jak to wygląda? W naszym przykładzie religie to będą różne grupy związkowe :) Wiele ich jest. I każda grupa, każdy związek różnie uczą jeździć koparką, może nie tyle jeździć uczą, co uczą do czego służą poszczególne drążki i przełączniki w koparce. Niektórym wystarczy fakt że jedzie, innym że to służy do tego a tamto do czegoś innego... Ale to nie po tym, że ktoś MYŚLI ŻE WIE do czego to służy, poznajemy że to prawda. A po czym? PO OWOCACH. Po tym że już nie jedziemy po chodniku, po tym że już nie rozwalamy łyżką murów czy okien. Po tym że ludzie nie są tratowani naszą jazdą... Po tym poznajemy. I to biblia pokazuje co faktycznie do czego służy.

Ja nie mówię, że wszyscy oprócz biblii uczą źle. Oczywiście mogą być rzeczy w koparce, które Ci ludzie dobrze rozumieją. Ale to nie wystarcza. Co z tego, że wiem jak zamknąć właściwie drzwi do kabiny. To nie pomoże mi jeździć bezpiecznie. A inne rzeczy uczą inaczej niż mówi instrukcja.

I kochani, to nie muszą być różne religie. Byście nie pomyśleli, że mnie to nie dotyczy bo przecież ja jestem katolikiem (czy zielonoświątkowcem, luteraninem czy kim tam). To mogą być różne odłamy chrześcijaństwa. To, że jesteś katolikiem, metodystą czy kimkolwiek nie oznacza jeszcze że mając biblię - czytasz ją i według niej postępujesz.

Czasem jest tak że ludzie zostawiają taką grupę ludzi i szukają innej która uczy bardziej - czy bliżej - tego co instrukcja. Czemu? Bo chcą większych owoców z tej jazdy, a ich nie dostają.

To nie jest złe że słuchamy innych grup. Tylko, że jeśli jakaś grupa mało trzyma się instrukcji, efekty widać w życiu, a Bóg przecież nie z tego będzie nas rozliczał że byliśmy w takim czy innym związku zawodowym. Ale z tego jak prowadzisz koparkę. Jakie owoce to przynosi.

Jeśli ten cel postawisz na pierwszym miejscu, to okaże się że grupa ludzi, w której jesteś, nie jest najważniejszą sprawą, tylko to właśnie JAK PROWADZISZ KOPARKĘ.

A po owocach poznasz czy dobrze ją prowadzisz, mniej zniszczeń, mniej trupów po drodze, mniej zranień...

list do Galacjan 5:22-23

"Owocem zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość..."

Zapytacie czy to wystarczy? Czy wystarczy czytać instrukcję i postępować według niej? A zapytam Was czy to że potrafisz kierować koparką, sprawi że dojedziesz do celu? Możesz przecież jechać w pole. Albo w dowolną stronę w jaką chcesz. Czy tam jest cel? Oczywiście, jeśli nie potrafimy kierować koparką, nie dojedziemy też do celu, gdziekolwiek ten cel by nie był. Ale o tym innym razem...

19 maj 2009

(prehistoryczna) Ryba


Oto Natan narysował Rybę. Gdy miał 3 lata i kawałek...
W kontekście dzisiejszej notki, to jest to bardzo prehistoryczna Ryba :)

Dziś będzie nieco inaczej. Ponieważ wiele bym musiał napisać by opisać to co bym chciał opowiedzieć, proponuję Wam obejrzeć 11 części (po około 10 minut każda) wykładu na temat teorii Ewolucji. W tle przewija się również teoria Stworzenia, więc można będzie dowiedzieć się co tak naprawdę biblia mówi o stworzeniu. Sami zdecydujecie, w którą z nich będziecie wierzyli.

Proszę Was również byście - zanim wyciągniecie wnioski - obejrzeli chociaż połowę tego wykładu.

Nie obiecuję że wszystko będzie jasne, ale z pewnością większość tak :)


Poniższy link przeniesie Was do youtube i wyświetli listę jedenastu części tego wykładu:





Zapraszam do komentowania, podzielcie się swoimi wnioskami na ich temat. Rozumiem że niektórzy mogą się do nich odnieść niespecjalnie przychylnie, ale na Waszym zdaniu też mi zależy :)

5 kwi 2009

Bardzo prosta recepta...


Byliście kiedyś kuszeni? Kuszeni do różnych rzeczy... przeważnie nie za bardzo dobrych. Podobno jedyny sposób by uwolnić się od pokusy to jej ulec. Czy to prawda? A może da się żyć bez pokus? Przekonajmy się co mówi na ten temat Boże Słowo.

Kuszeni by skłamać..? bo tak łatwiej niż przyznać się do prawdy. Kuszeni do wylegiwania się rano...? bo mi się należy. Kuszeni cudzymi pieniędzmi...? bo nie zauważył że wypadły mu z kieszeni. Kuszeni do plotkowania i stawiania w złym świetle koleżanki...? bo odbiła mi chłopaka. Kuszeni szybkością akcji filmu w telewizji...? żeby tylko oglądać, no bo to nic że główny bohater ma romans. Można tak wymieniać bez końca...


Powiecie: Co to szkodzi? Jaki problem w tym, że ulegnę pokusie? Przecież to jest takie przyjemne.

Kochani, do czego nas prowadzą te wszystkie pokusy? DO UŚPIENIA! Do odrętwienia i marazmu. Do odwrócenia uwagi od istotnych spraw. Diabłu zależy by Twoje małżeństwo leżało na łopatkach, dlatego zwabi Cię spędzeniem czasu przed telewizorem na oglądaniu meczu, zamiast miałbyś spędzić czas z żoną na ratującej Wasze relacje rozmowie.

Ale tak to właśnie działa. Diabeł chodzi wokoło jak lew ryczący... On poluje. Zawsze poluje. Na Ciebie i na mnie. Na chwilę nieuwagi, by zadać cios. Jakąś zwodniczą myśl? Jakieś wątpiące zdanie? Zaprawione dużą dawką dobrej rozrywki. I już. Nie zauważamy jak te zabijające nas tak naprawdę myśli wpuszczamy do serca. On zna Twoje i moje słabe punkty, i doskonale przygotowuje pokusy.


Znacie takie powiedzenie: Jedyny sposób by uwolnić się od pokusy to jej ulec? To propaganda. Ktoś chce nas przekonać, że nie warto walczyć z pokusami. Chcą nas przekonać o tym, że z pokusami nie da się wygrać, że lepiej im ulec i choć trochę przyjemności z tego zaczerpnąć. Po co się starasz? Pokus jest tak wiele, ciągle nowe, że i tak na pewno Ci nie wyjdzie.

list Jakuba 1,13-15
"Niechaj nikt, gdy wystawiony jest na pokusę, nie mówi: Przez Boga jestem kuszony; Bóg bowiem nie jest podatny na pokusy ani sam nikogo nie kusi. Lecz każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą; potem, gdy pożądliwość pocznie, rodzi grzech, a gdy grzech dojrzeje, rodzi śmierć."

Po co walczyć z pokusami? Droga jest prosta. Pokusa powoduje pożądliwość.  Na tym etapie zaczynamy pożądać tego, do czego jesteśmy kuszeni, zaczynamy rozmyślać o tym i karmimy tym nasze serce. I stajemy się nieuważni, usypiamy naszą czujność... a co to szkodzi raz spróbować, nim się spostrzegamy tkwimy w tym po uszy, i nie potrafimy zrezygnować. Czemu się dziwicie, pożądliwość przecież rodzi grzech. Gdy nakarmiliśmy nasze serce pożądliwością, jesteśmy słabi i ulegamy pokusie. W ten sposób grzeszymy. Gdy grzech dojrzeje rodzi śmierć.  Co to znaczy "gdy grzech dojrzeje"? To znaczy, że śmierć nie przychodzi za pierwszym razem gdy zgrzeszymy. Wtedy jeszcze w miarę łatwo jesteśmy w stanie się od tego grzechu odwrócić. Wtedy jeszcze czujemy się bezkarni... Nie, "gdy grzech dojrzeje"... gdy tkwimy w grzechu już jakiś czas... on dojrzewa... z każdym kolejnym upadkiem. Aż w końcu, pojawiają się tego efekty. Grzech rodzi śmierć. Nagle z żoną nie potrafimy się dogadać, nagle rodzice przestali nas rozumieć, od jakiegoś czasu kłócimy się z naszą najlepszą przyjaciółką i wszystko sprzysięga się przeciwko nam. Rozejrzyjcie się. Owoce śmierci - na takim etapie - są wyraźnie widoczne.


Nauczmy się rozpoznawać ten mechanizm na samym początku. A od czego się wszystko zaczyna? Od pokusy. Jaka jest na to recepta? Bardzo prosta. Bądźmy czujni zawsze.

ewangelia Marka 14,38
"Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie"

Modlitwa jest kluczem. Modlitwa i czujność. Jeżeli mamy bliską relację z Bogiem, rozmawiamy z Nim często. Nie z obowiązku czy zimnego serca... ale ochoczo, z tęsknoty... Wtedy Boża obecność przy nas, i Jego łaska sprawiają, że rozpoznajemy pokusy wystarczająco wcześnie. A także mamy wystarczająco dużo siły by się im spokojnie oprzeć. Sam przekonałem się o tym na własnej skórze.

Co to znaczy być czujnym? To znaczy:

2 list do Koryntian 10,5
"zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi"

Pamiętacie? Drugi etap kuszenia jest wtedy gdy nasza pożądliwość sprawia że rozmyślamy o pokusie. Biblia każe nam zmuszać nasze myśli by były poddane i posłuszne Jezusowi. Zawsze możemy takie myśli przerwać, nie zgodzić się na dalszy tok myślenia. Pomyśleć o tym, co Jezus zrobiłby w takiej chwili...

Kochani, walka z pokusą jest bardzo trudna. Wymaga ciągłej uwagi, pilnowania się, jak żołnierz. Ale w końcu jesteśmy na wojnie. Wojnie o nasze zbawienie. Nie wiedzieliście? Więc czas już najwyższy to sobie uświadomić i zacząć działać.

1 kwi 2009

Bóg za Tobą szaleje!



Od Asi mojej mailem dostałem... piękne to :)


Poprosiłem Pana Boga, aby odebrał mi ból.
Pan Bóg  odpowiedział, nie...
...ból nie jest dla mnie abym go odbierał,
ale dla ciebie abyś go oddał.

Poprosiłem Pana Boga, by moje ułomne dziecko,stało się całe.
Pan Bóg  odpowiedział, nie...
...jego duch jest cały, a ciało jedynie tymczasowe.

Poprosiłem Pana boga, by dał mi cierpliwość.
Pan Bóg odpowiedział, nie...
...cierpliwość jest owocem ciężkiej próby,
nie jest przydzielana,ale wypracowana.

Poprosiłem Pana Boga, by dał mi radość.
Pan Bóg odpowiedział, nie...
...daję ci łaskę, a radość zależy od ciebie.

Poprosiłem Pana Boga, by oszczędził mi cierpienia.
Pan Bóg odpowiedział, nie...
...cierpienie odciąga cię od rzeczy przyziemych
i przyprowadza bliżej do mnie.

Poprosiłem Pana Boga by dał mi wzniosłego ducha.
Pan Bóg odpowiedział, nie...
...wzrastać musisz sam, ale będę cię pielęgnował,
byś stał sie owocnym drzewem.

Poprosiłem Pana Boga o wszystko,
czym mógłbym cieszyć się w życiu.
Pan Bóg odpowiedział,nie...
...daję ci życie, byś mógł się cieszyć wszystkim.

Poprosiłem Pana Boga, by pomógł mi kochać innych ludzi,
tak jak On mnie kocha.
Pan Bóg odpowiedział ...no
...nareszcie pojąłeś o co chodzi.

...a gdybyś zapomniał, to...
Gdyby Bóg miał portfel, to nosiłby w nim Twoje zdjęcie.
Gdyby miał lodówkę, to też ono byłoby na niej.
Przysyła Ci kwiaty każdej wiosny i wschód słońca każdego poranka.
Kiedy chcesz mówić... On słucha.
Mógłby mieszkać gdziekolwiek, w całym wszechświecie,
a wybrał Twoje serce.

Zrozum to...On za Tobą szaleje!


ps. chyba za mało piszę tutaj o tym jak bardzo Bóg za nami szaleje, co?

18 mar 2009

Czy to ten sam Bóg?


Czy Bóg Starego Testamentu i Bóg Nowego Testamentu to ta sama osoba? Czy nie zastanawiało Was to czasem? Przecież oni wydają się zupełnie różni! Ale czy na pewno?

Ludzie żyjący w czasach Starego Testamentu żyli pod zakonem. Co to znaczy?

Bóg jest Bogiem sprawiedliwym. To znaczy, że jest Bogiem prawa. Przestrzega go. Nie łamie. Jest też jednocześnie Bogiem miłosiernym. Ale zauważcie jaka jest różnica. Bóg sprawiedliwy MUSI być sprawiedliwy. Bo jeśli okaże niesprawiedliwość przestanie być sprawiedliwy. A Bóg miłosierny nie musi okazywać zawsze miłosierdzia by być miłosierny. On MOŻE być miłosierny.

Co z tego wynika? Bardzo wiele. Na przykład to, że żeby Bóg okazał miłosierdzie zawsze, lub choćby często, musi mieć uzasadnienie... musi wytłumaczyć swojej sprawiedliwości dlaczego chce być miłosierny. Bo sprawiedliwość domaga się kary za złamanie prawa.

Trudne jest to może do wyobrażenia ale może spójrzmy na taki przykład. Wyobraźmy sobie że Bóg jest dwoma osobami. Adwokatem - obrońcą i prokuratorem - oskarżycielem. Jeśli człowiek zgrzeszył to prokurator co robi? Wstaje i mówi: ten człowiek zgrzeszył, więc zasługuje na karę. I to jest prawda. Co robi adwokat? Wstaje i mówi: ale panowie, okażmy mu miłosierdzie. Na to prokurator: niby dlaczego? Na to adwokat nie miałby argumentu. Bo... ładnie się uśmiecha? Nie. Z tego właśnie powodu w Starym Testamencie - gdy nie było "argumentu za", zwyciężał prokurator. I przychodziła częściej kara za grzechy.

księga Ezechiela 22,30
"Szukałem wśród nich męża, który by potrafił wznieść mur i przed moim obliczem stanąć w wyłomie, wstawiając się za krajem, abym go nie zniszczył, lecz nie znalazłem."

A jak jest teraz? Jak było za czasów Nowego Testamentu? Umarł za nas Jezus. Poniósł całą karę na jaką zasłużyliśmy. To Jego Bóg ukarał za nasze winy.

księga Izajasza 53,2-7
"Nie miał postawy ani urody, które by pociągały nasze oczy i nie był to wygląd, który by nam się mógł podobać. Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż boleści, doświadczony w cierpieniu jak ten, przed którym zakrywa się twarz, wzgardzony tak, że nie zważaliśmy na Niego. Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie. A my mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony. Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich. Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust."

Jaki jest warunek przebaczenia tych win? Jaki jest sposób aby i nasze grzechy zostały w ten sposób zapłacone?

Taki by przyjąć ten prezent. Zaprosić Jezusa do swojego serca i uczynić Go jego Panem. Gdy to zrobimy i będziemy w tym trwać, kara na jaką zasługiwaliśmy zostanie uregulowana.

list do Efezjan 2,8-9
"Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił."

list do Kolosan 2,14
..."wymazał obciążający nas list dłużny, który się zwracał przeciwko nam ze swoimi wymaganiami, i usunął go, przybiwszy go do krzyża"

1 list do Tymoteusza 2,6
"...Chrystus Jezus, który siebie samego złożył jako okup za wszystkich"

Ale to nie wszystko, jest więcej:

list do Hebrajczyków 9,24
"Albowiem Chrystus nie wszedł do świątyni zbudowanej rękami, która jest odbiciem prawdziwej, ale do samego nieba, aby się wstawiać teraz za nami przed obliczem Boga;"

1 list Jana 2,1-2
"Dzieci moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. A jeśliby kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy. On ci jest ubłaganiem za grzechy nasze, a nie tylko za nasze, lecz i za grzechy całego świata."

Jak teraz wygląda rozmowa prokuratora z adwokatem? Jeśli człowiek zgrzeszył to prokurator co robi? Wstaje i mówi: ten człowiek zgrzeszył, więc zasługuje na karę. I to jest prawda. Co robi adwokat? Wstaje i mówi: ale panowie, okażmy mu miłosierdzie. Na to prokurator: niby dlaczego? Na to Jezus mówi: Ojcze, umarłem za tego człowieka, ja poniosłem karę za jego grzechy. I teraz to prokurator nie ma argumentu. A jeśli nawet prokurator powie: Ale ten człowiek nie wyznał Ciebie jako swojego Pana, albo Ten człowiek przyjął Cię do serca ale jego czyny nie świadczą o tym. Co wtedy? Jezus powie: Ojcze, okaż cierpliwość. To prawda, lecz może się jeszcze opamiętać.

ewangelia Łukasza 13,7-9
"I rzekł do winogrodnika: Oto od trzech lat przychodzę, by szukać na tym figowym drzewie owocu, a nie znajduję. Wytnij je, po cóż jeszcze ziemię próżno zajmuje? A tamten odpowiadając, rzecze: Panie, pozostaw je jeszcze ten rok, aż je okopię i obłożę nawozem, może wyda owoc w przyszłości; jeśli zaś nie, wytniesz je."

Stąd ta różnica między Bogiem Starego Testamentu, a Bogiem Nowego Testamentu. To wciąż ten sam Bóg. Nie łudźmy się jednak, że po naszej śmierci Bóg będzie jeszcze na coś czekał. Jeśli nie opamiętasz się i nie odwrócisz od swoich grzechów, jeśli nadal zwlekasz z powiedzeniem Bogu "tak", ofiara Jezusa Ciebie nie obejmie.

Zapraszam Cię do wyrażenia swojej opinii na temat tego co właśnie napisałem :) Porozmawiajmy o tym.

16 mar 2009

A to skubany...


Diabeł oszukał Adama i Ewę. To już wiemy, ale jak ich oszukał? Przekonał ich by zaczęli myśleć, że to co mają nie jest wszystkim tym co mogliby mieć. Zaczęli myśleć że mogą mieć jeszcze więcej. Zapragnęli więcej, przez co utracili to co już mieli.

Diabeł ukrył się pod postacią węża - bo jawnie nie mógł wejść do ogrodu (a wąż jako najchytrzejsze zwierze (Rodzaju 3,1) sam pewnie chciał coś mieć dla siebie z tego "użyczenia", ciekawe co jemu diabeł obiecał...). Przyszedł do Ewy, i zasiał w jej głowie wątpliwość... Czy aby Bóg mówił prawdę? Czy aby miał rację że masz wszystko? No sama zobacz że nie wszystkie owoce możesz jeść. Na pewno jest coś więcej czego nie wiesz... Więc nie wszystko masz... A chcesz mieć wszystko? Chcesz być taka jak Bóg?

Adama wtedy nie było z Ewą. Sama musiała podjąć decyzję. Skąd to wiem?

  • Diabeł rozmawiał z Ewą, nie z Ewą i Adamem - Rodzaju 3,1; 3,4
  • Adam podczas całej rozmowy się nie odzywał - bo go tam nie było
  • Rodzaju 3,6: "Dała też mężowi swemu, który był z nią...", porównajmy to z Rodzaju 3,12: "Na to rzekł Adam: Kobieta którą mi dałeś, aby była ze mną, dała mi...". Możemy to powiedzieć tak: "Dała też mężczyźnie, którego Bóg jej przeznaczył by był jej mężem..." albo "Na to rzekł Adam: Kobieta którą przeznaczyłeś mi na żonę, dała mi..."
  • Na koniec zobaczmy tutaj: 2 list do Koryntian 11,3: "Obawiam się jednak, ażeby, jak wąż chytrością swoją zwiódł Ewę..." Nie ma tam: "chytrością swoją zwiódł Ewę i Adama".
  • Na koniec jeszcze jedno miejsce: 1 list do Tymoteusza 2,14: "I nie Adam został zwiedziony, lecz kobieta, gdy została zwiedziona..."

Nie chodzi mi tu o potępienie kobiety i wywyższenie mężczyzny. Ewa nabroiła swoje, a Adam nie był lepszy i też nabroił swoje. Ale o tym za chwilę.

I Ewa podjęła decyzję. Uległa pokusie by wiedzieć więcej. By być taka jak Bóg. Lecz nie wiedziała, że konsekwencją tego będzie odebranie jej tego co już dostała. A to było celem diabła.

Po co o tym wszystkim mówię? Po to by pokazać jak działa pójście na kompromis. Czy Ewa nie wiedziała jaki jest Boży zakaz? Ależ wiedziała. Zrobiła nawet wykład diabłu na ten temat. Diabeł sprytnie ją podszedł gdy tak ją zapytał jakby usłyszał plotkę i chciał ją potwierdzić. Ewa musiała się poczuć, że wie więcej... podłechtał jej człowieczą próżność.

Ewa mimo to poszła na kompromis. E nic się nie stanie jak sobie ugryzę kawałeczek... Nic się nie stanie jak nie skasuję biletu w autobusie.. przecież tylu ludzi tego nie robi. Nic się nie stanie jak przymknę oko na to że biją mojego kolegę. Nic się nie stanie jak ściągnę na sprawdzianie... Nic się nie stanie jak obgadam koleżankę. Nic się nie stanie...

Apokalipsa 4,6: "a w pośrodku, wokoło tronu [stały] cztery postacie pełne oczu z przodu i z tyłu" - kochani, Bóg widzi wszystko. Może nam się wydawać, że nic się nie stanie. Ale stanie się.

Pieśni nad Pieśniami 2,15
"Połapcie nam lisy, małe liski, które psują winnice, a winnice nasze zakwitają!"

Czy zastanawiacie się czemu zdarzają się Wam w życiu takie sytuacje kiedy nic Wam się nie udaje? Kiedy nic się nie chce? Kiedy żyje jest jałowe? I tylko wegetujecie aby przetrwać ten okres? Chodzenie na kompromis sprawia że wpuszczamy do naszego życia, do naszego serca, takie małe szkodniki, które sprawiają że nasze życie nie kwitnie. Że w naszym sercu nie ma radości...

I Ewa na to pozwoliła. Ba, zaniosła to też Adamowi. A co Adam? Powiedział nie? Nie powiedział. Ba, wiedział co to za owoc (Rodzaju 3,12). On też poszedł na kompromis. Nic się nie stanie. Gdyby miał przekonanie że coś by się stało - nie jadłby. Gdyby zakaz Boga był w jego sercu, gdyby był odpowiednio ważny - nie jadłby.

Dlaczego chodzimy na kompromis? Bo zasady, które w ten sposób łamiemy nie są w naszym sercu. Nie są dość ważne. Chcemy łatwiej osiągnąć coś czego postępując zgodnie z zasadami albo nigdy byśmy nie osiągnęli albo osiągnęlibyśmy to zbyt późno naszym zdaniem. Czy jest nam to potrzebne? Adamowi i Ewie nie było. A dali się zwieść, że to jest im potrzebne.

Adam mógł (i powinien!) przyjść do Boga i przeprosić Go za to co Ewa zrobiła, ale tego nie zrobił. Zjadł. Mógł przyjść do Boga i przeprosić Go za to co oboje zrobili, ale tego nie zrobił. Ukrył się w krzakach. Uciekł.

Czy my często nie wybieramy kompromisu dlatego że uciekamy? Uciekamy od odpowiedzialności za to co zrobiliśmy? Och jakże często tak robimy. Och jakże często JA tak robię.

Ale Adam i Ewa to nie wszystko. Sytuacja od tamtej pory się powtarza. Diabeł przychodzi do każdego z nas, pod jakąś postacią. A może to pod postacią pokusy ...gdy przekonuje nas, że nic się nie stanie gdy sobie pofantazjujemy o tej dziewczynie z autobusu? A może jako okazja gdy mówi byśmy byli cicho widząc jak komuś wypadły pieniądze z kieszeni? A może jako fałszywy przyjaciel, który w naszych myślach przekonuje nas że nam się należy odpoczynek i nie musimy spędzać w pracy tyle czasu na ile się umówiliśmy z szefem?

Kochani, pójście na kompromis zawsze zależy od naszej decyzji. Spójrzmy na inną historię z biblii. A co z bratem syna marnotrawnego? Czy on też miał wszystko i niczego nie potrzebował?

ewangelia Łukasza 15,31
"Wtedy on rzekł do niego: Synu, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko moje jest twoim."

Miał wszystko. Ale przez to jak patrzył na swojego ojca dał się oszukać własnym myślom, że niczego mu nie wolno, że ma tylko pracować... Do niego też przyszedł diabeł. W postaci fałszywego przekonania o własnej racji. Oskarżając w myślach tych, którzy najbardziej go kochali.

Nie wierzę, że ojciec nie doceniał tego brata za pracę jaką on wykonywał. Ale zranienie ma to do siebie, że nie patrzymy na rzeczywistość taką jaka jest, lecz pozwalamy na wyolbrzymianie tych sytuacji które nas bolą. Diabeł chętnie karmił go fałszywym przekonaniem o tym kim jest, o tym jaki jest jego tata, o tym jaki jest jego brat. O niesprawiedliwości całej sytuacji. Starszy brat przestał widzieć co ma. Za bardzo skupił się na własnych krzywdach, a przez to sam pozbawił się przyjemności i radości z korzystania z tego wszystkiego.

Czy my często podobnie nie patrzymy na innych? Na Boga? Nic tylko zakazy i nakazy. Jak Bóg tak może. Zupełnie nie pozwalamy sobie popatrzeć na błogosławieństwo i łaskę jaką od Boga możemy mieć.

Jak często pozwalamy okolicznościom wykrzywić nasze patrzenie na rzeczywistość... Kochani nie pozwólmy na to. Sami siebie krzywdzimy. Sami siebie pozbawiamy dobrych rzeczy. Ja rozumiem że czasem rezygnacja z kompromisu jest trudna lub wręcz niemal niemożliwa. Zdaję sobie sprawę, że często jesteśmy zbyt słabi żeby pozostać przy właściwym zdaniu. Ale kochani! Mamy wspaniałego Boga w niebie który chętnie nam pomoże byśmy mogli iść właściwą drogą. Co stoi na przeszkodzie żebyśmy mogli poprosić Go o pomoc? W sytuacjach kiedy stoimy przed wyborem, w sytuacjach kiedy tego wyboru dokonaliśmy... ZAWSZE możemy przyjść do Boga i poprosić o pomoc. O siłę. O łaskę. O wyjście z sytuacji.

1 list do Koryntian 10,13
"Dotąd nie przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść."

albo

list Jakuba 1,5
"A jeśli komu z was brak mądrości, niech prosi Boga, który wszystkich obdarza chętnie i bez wypominania, a będzie mu dana."

Bóg wszystkiego może nam przydać. Nie tylko mądrości. Ale wszystkiego czego potrzebujemy. Wiele z tego już nam dał tylko my to gdzieś zakopaliśmy, pozwoliliśmy by zardzewiało...

31 sty 2009

Właściwy pokarm dla serca...


Ostatnio zastanawiałem się nad tym w jaki sposób diabeł dokonuje na nas napaści... A dokonuje? - zapytacie... Cóż, z punktu widzenia wroga, który chce napaść by "kraść, zarzynać i wytracać" (Jana 10,10) najlepiej by było jakby nikt o nim nie wiedział. A jeszcze lepiej jeśli winą jego napaści obarczymy kogoś innego. Najlepiej siebie lub bliską osobę. Rozumiem, że niektórzy mogą patrzeć na istnienie czy działanie diabła przez palce. Jednakże jeśli wierzymy w Boga, i choć odrobinę orientujemy się po co Jezus umarł na krzyżu... to odpowiedź nasuwa się sama.

Nie wystarczy walczyć ze złem. Bóg chce żebyśmy oczyścili nasze serca od czegokolwiek co nie przynosi
Bogu chwały. A często jesteśmy wystawiani na pokusy i choć zewnętrznie unikamy rażących niemoralności
to skrycie marzymy o rzeczach zakazanych i chętnie byśmy na nie przystali gdyby nie były zakazane. Takie rozdwojenie. Rozbicie. Skąd to? Czy to ja jestem takim hipokrytą? Czy to Ty "udajesz" tak naprawdę, że kochasz Boga? Nie kochani. To nadal pokusy. Jesteśmy kuszeni bo Zły wie że rozmyślając o tym nieświadomie łagodniejemy i pozwalamy sobie na dalsze kuszenie. To stąd że zaniedbujemy Jezusa i relację z nim w naszym życiu. To dlatego, że nasze serce nie przylgnęło do Boga, ale pozwala by nasza stara natura podszeptywała nam alternatywę i rozwodziła się nad wspaniałością tych wszystkich złych rzeczy. Bóg wzywa nas do radykalnego i jednoznaczego pójścia za nim. Bez oglądania się na to co zostawiamy. Bez chorej tęsknoty za grzesznym życiem. I za tym wszystkim złym co kiedyś robiliśmy, a od czego Bóg już nas uwolnił. Dlatego

Przypowieści 4,23
"Czujniej niż wszystkiego innego strzeż swego serca, bo z niego tryska źródło życia"

A jak to robić? Jak strzec swojego serca?

Psalm 119,9-11.15-16.29-30.32
"Jak zachowa młodzieniec w czystości życie swoje? Gdy przestrzegać będzie słów Twoich. Z całego serca szukam Ciebie, Nie daj mi zboczyć z przykazań Twoich! W sercu moim przechowuję słowo Twoje, Abym nie zgrzeszył przeciwko Tobie
...
Rozmyślam o rozkazach Twoich I patrzę na drogi Twoje. Mam upodobanie w przykazaniach Twoich, Nie zapominam słowa Twego
...
Oddal ode mnie drogę kłamstwa, Ucz mnie łaskawie zakonu swojego! Obrałem drogę prawdy, Prawa Twoje stawiam przed sobą
...
Biegnę drogą przykazań Twoich, Bo dodajesz otuchy sercu mojemu."

To Boże prawa i przykazania, gdy napełniamy nimi nasze serce, powodują że staje się ono czyste. Jak napełniamy? Myśląc o nich, rozważając je...

Psalm 119,97
"O, jakże miłuję zakon twój, Przez cały dzień rozmyślam o nim!"

Droga do serca wiedzie przez myśli. Diabeł o tym wie i często atakuje nasze myśli prowokując nas do gniewu, do pogardy, oskarżając nas... Dlatego

2 list do Koryntian 10,5
"Bo chociaż żyjemy w ciele, nie walczymy cielesnymi środkami. Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej; nim też unicestwiamy złe zamysły i wszelką pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga, i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi"

Nie wszystkie myśli jakie mamy pochodzą od nas. Wiele pochodzi od złego. Naszym zadaniem jest je rozpoznać i się im sprzeciwić. Inaczej zbieramy tego owoce - kłótnie, gniew, zranienia, kłamstwo, zły wykrzywia nam obraz nas samych - oskarżając nas w myślach, wykrzywia obraz naszych bliskich - podsuwając powody ich działań, wykrzywia obraz Boga oskarżając Go o wszystko co nas złego spotyka.

Łukasza 6,45
"Człowiek dobry z dobrego skarbca serca wydobywa dobro, a zły ze złego wydobywa zło; albowiem z obfitości serca mówią usta jego."

Dziwimy się skąd w kłótni czy gniewie wypowiadamy słowa których potem żałujemy? Skąd przypominamy sobie te wszystkie chwile kiedy ten ktoś nas zranił? Droga jest całkiem prosta, przez myśli do serca, serce się tym karmi, napełnia tym, a z obfitości serca mówią usta... Może jednak warto zainwestować we właściwy pokarm dla naszego serca? Czyli w czytanie biblii i napełnianie serca Bożym Słowem.

18 sty 2009

Rybka się zamordowała...


TRUDNA ROZMOWA NUMER 1

- jeść, ypka - dobiegło mnie pytanie Rebeki. Przypomniałem sobie wtedy, że nie porozmawiałem z dziećmi jeszcze o tej nowej sytuacji...
- Chodźcie, usiądźcie na łóżku, muszę Wam coś powiedzieć.
Usiedli.
- Mam dla was smutną wiadomość - Bóg mi świadkiem że starałem zachować się bardzo poważnie i współczująco.
- ....
- Rybka umarła...
Natan rozpłakał się... Rebeki mina wcale się nie zmieniła. Dla niej 'umarła' to abstrakcja.
- Bo nie zmieniliście jej wody! - zawołał z wyrzutem przez łzy...
Przytuliłem go... uśmiech sam wciskał mi się na twarz :/ Czemu zawsze w takich chwilach chce mi się uśmiechać? Na szczęście tego nie widział bo go przytulałem.
- Nie kotku, to nie dlatego. Popatrz, ciocia Dominika też miała rybkę...

- I jej rybka też umarła! - przerwał mi nagle.
- No właśnie, a ona bardzo często zmieniała jej wodę. Popatrz, rybka nie potrafi mówić, nie może nam powiedzieć czy jest chora. Może była chora?
Płacze.
- Nie martw się, kupimy nową. - może to go pocieszy.
Troszke przestał płakać...
- Ale teraz chcę inną. I innego koloru.
- Dobrze...
- Albo inne zwierzątko. - wyraźnie się ożywił.
- Jakie?
- No nie wiem, jak byłem z mamą w sklepie to tam były różne zwierzęta. Na przykład papużki.
- Musimy pooglądać. - dodał po chwili zastanowienia
- Hmm... ale inne zwierzątka śmierdzą. - próbowałem go odwieść od tego pomysłu...
- Śmierdzą?
- Tak, bo robią kupę i siusiu i to śmierdzi... a rybka też robi ale to jest pod wodą i tak nie śmierdzi...
- Dobra, to kupimy rybkę.
Uff, ulga była nawet spora.

TRUDNA ROZMOWA NUMER 2


Chwilę po poprzedniej rozmowie Busia znów zapytała.
- jeść, ypka
Widać że ni w ząb nie dotarło do niej co się stało. Cóż, w sumie rozmawiałem przecież z Natanem, a nie z nią.
- rybki już nie ma
- tak?
- umarła
- tak?
Koniec rozmowy. Dla Busi to było proste. Nie ma bo umarła. Wystarczy by było jakieś 'bo'.

TRUDNA ROZMOWA NUMER 3

Natan rozpoczął ją z nagła. Już uspokojony.
- Co zrobiliście z Rybką?
O kurcze, trudne pytanie... przecież nie powiemy mu że spłukaliśmy ją w ubikacji...
Tłumiliśmy śmiech ale chyba nam nie wyszło...
- No umarła. - może to wystarczy...
- Ale co z nią zrobiliście? - nie wystaczyło. No ale jasne, ta prymitywnie prymitywna odpowiedź nie zaspokoiła jego ciekawości.
- Chodzi ci co z nią zrobiliśmy po tym jak umarła? - moja dzielna żona wychodzi problemom naprzód. Gdzie by tam pomyślała o jakichś unikach. Kocham ją.
- Tak.
No to masz babo i chłopie placek...
- yyy... odpłynęła. - może jeszcze da się go jakoś zbyć :)
- Odpłynęła? Gdzie odpłynęła?
- Odpłynęła ...do Krainy Wiecznych Łowów
- Ale gdzie? - dzielny chłopak, nie dawał za wygraną :)
- No... do większej wody

- Do jakiej wody?
- ... takiej, której już nie trzeba będzie wymieniać.
- Do rzeki?
Spryciarz jeden.
- Tak można powiedzieć
- Marek, potem syn powie innym że wrzuciliśmy martwą rybę do rzeki - zauważyła ze śmiechem Asia.
A jak, było śmiesznie :)
- Acha - widać to go w końcu usatysfakcjonowało.
- Tak, nie wspominając że ją wcześniej zmielą - Asi nie opuszczał wisielczy humor.
- Heheh ojej no nie dramatyzuj już :)


Takie to mamy rozmowy na temat rybki z naszymi dziećmi. Tak, wydaję oficjalne oświadczenie: Rybka Zwana Błękitkiem nie żyje. Przetrwała u nas jakieś 7,5 miesiąca. A nie było jej łatwo...

Chlip.

ps. No i mamy pytanie konkursowe. Czy zwierzęta po śmierci idą do nieba? Powiedzcie co o tym myślicie :)

14 sty 2009

Horoskopstfuu... tfuu....


Czytacie horoskopy? Wierzycie w nie? Po co one są? Te poważniejsze opisują podobno to jacy jesteśmy, te krótsze - z gazet - mówią co nas czeka w najbliższych dniach... Biblia na temat przyszłości mówi jasno:

księga Przypowieści 23,17-18
"Niech twoje serce nie zazdrości grzesznikom, lecz niech zawsze zabiega o bojaźń Pana, bo wtedy jest przed tobą przyszłość i twoja nadzieja nie zawiedzie."

księga Jeremiasza 29,11
"Albowiem ja wiem, jakie myśli mam o was - mówi Pan - myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją."

Psalm 37,5
"Powierz Panu drogę swoją, Zaufaj mu, a On wszystko dobrze uczyni."

ewangelia Jana 10,10
"Ja przyszedłem, aby [owce moje] miały życie i obfitowały."

Te fragmenty mówią mi, że obfitość i przyszłość jest w rękach każdego z nas. Jaka ona będzie? Jeśli zasiejemy właściwie, zbierzemy obfity plon:

ewangelia Łukasza 8,8
"A jeszcze inne padło na ziemię dobrą i, gdy wzrosło, wydało plon stokrotny."

Jeśli nie, cóż...

księga Rodzaju 4,6-7
"Czemu się gniewasz i czemu zasępiło się twoje oblicze? Wszak byłoby pogodne, gdybyś czynił dobrze, a jeśli nie będziesz czynił dobrze, u drzwi czyha grzech. Kusi cię, lecz ty masz nad nim panować."

Megawielu nie panuje. Wręcz nie chce panować. Bo lubi grzech. Ale mimo to chce mięć super przyszłość, chce być super. A skoro biblia mówi że tacy nie są...

księga Apokalipsy 3,17-18
"Ponieważ mówisz: Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły, radzę ci, abyś nabył u mnie złota w ogniu wypróbowanego, abyś się wzbogacił i abyś przyodział szaty białe, aby nie wystąpiła na jaw haniebna nagość twoja, oraz maści, by nią namaścić oczy twoje, abyś przejrzał."

...to szukają kogoś, kto przepowie im lepszą przyszłość. Wróżki. Jasnowidza. Kart Tarota. Nawet jeśli ta przyszłość opiera się na statystyce lub - w najlepszym przypadku - jedynie na mydleniu oczu. Wielu woli to, niż prawdę. Bóg jednak mówi:

księga Kapłańska 20,27
"A jeżeli mężczyzna albo kobieta będą wywoływać duchy lub wróżyć, to poniosą śmierć. Ukamienują ich, krew ich spadnie na nich."

księga Powtórzonego Prawa 18,10-12
"Niech nie znajdzie się u ciebie taki, który przeprowadza swego syna czy swoją córkę przez ogień, ani wróżbita, ani wieszczbiarz, ani guślarz, ani czarodziej, ani zaklinacz, ani wywoływacz duchów, ani znachor, ani wzywający zmarłych; gdyż obrzydliwością dla Pana jest każdy, kto to czyni"

Kochani, czytając takie rzeczy, pozwalając  by napełniały nasze serce, dajemy diabłu dostęp do naszego życia. Jaki owoc to przynosi? Diabeł mydli nam oczy jednocześnie osiągając swój cel.

1 list Jana 2,16
"Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata."

list do Galacjan 5,19-21
"Jawne zaś są uczynki ciała, mianowicie: wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo, zabójstwa, pijaństwo, obżarstwo i tym podobne; o tych zapowiadam wam (...), że ci, którzy te rzeczy czynią, Królestwa Bożego nie odziedziczą."

10 sty 2009

Władza wierzącego

Bóg panuje nad całym wszechświatem, tak? A skoro nad całym wszechświatem, to i nad ziemią, tak? Czemu zatem tyle zła jest na ziemi... i tyle niesprawiedliwości... Popatrzmy...

księga Rodzaju 1,26.28
"Potem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas i niech panuje nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad bydłem, i nad całą ziemią, i nad wszelkim płazem pełzającym po ziemi. I błogosławił im Bóg, i rzekł do nich Bóg: Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię, i czyńcie ją sobie poddaną; panujcie nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad wszelkimi zwierzętami, które się poruszają po ziemi!"

Bóg stworzył nas na swój obraz. Mało tego, dał nam władzę i panowanie nad całą ziemią i nad wszystkim co na tej ziemi było. Uczynił nas swoimi regentami (osobami pełniącymi władzę w imieniu i autorytecie innej osoby). Byliśmy jak Bóg.

ewangelia Mateusza 21,33
"Był pewien gospodarz, który zasadził winnicę, ogrodził ją płotem, wkopał w nią prasę i zbudował wieżę, i wydzierżawił ją wieśniakom, i odjechał."

Potem przyszedł diabeł i skusił nas byśmy oddali mu tą władzę. W jaki sposób? Namawiając nas do złamania Bożego prawa. Posłuchaliśmy diabła, a nie Boga. Z powodu nieposłuszeństwa Bóg przeklął ziemię

księga Rodzaju 3,17-19
"A do Adama rzekł: Ponieważ usłuchałeś głosu żony swojej i jadłeś z drzewa, z którego ci zabroniłem, mówiąc: Nie wolno ci jeść z niego, przeklęta niech będzie ziemia z powodu ciebie! W mozole żywić się będziesz z niej po wszystkie dni życia swego! Ciernie i osty rodzić ci będzie i żywić się będziesz zielem polnym. W pocie oblicza twego będziesz jadł chleb, aż wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz."

Od tamtej pory władzę sprawuje diabeł. Dlatego że mu ją oddaliśmy, ba, nie tyle oddaliśmy mu władzę, co tymsamym staliśmy się jego niewolnikami.

ewangelia Jana 8,34
"Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu."

Może to bardzo pejoratywne określenie nazywać nas wieśniakami (i ze względu na nas i ze względu na tych szczerych, prostych ludzi na wsi) ale kompletnie okazaliśmy się wieśniakami! Byliśmy jak Bóg. A daliśmy się zwieść bo zapragneliśmy stać się jak Bóg. To chore. Ale na tym polega zwiedzenie. Robimy rzeczy, które równie dobrze możemy osiągnąć idąc Bożą drogą, ale grzesząc mamy je szybciej.

Bóg tak sprawy nie zostawił.

ewangelia Jana 8,37
"A w końcu posłał do nich syna swego, mówiąc: Uszanują syna mego."

Potem przyszedł Jezus by odebrać władzę szatanowi. Lecz co zrobiliśmy?

ewangelia Jana 8,38-39
"Ale gdy wieśniacy ujrzeli syna, mówili między sobą: To jest dziedzic; nuże, zabijmy go, a posiądziemy dziedzictwo jego. I pochwycili go, wyrzucili poza winnicę i zabili."

Posiądziemy dziedzictwo jego!!! Cóż za ironia!

księga Daniela 7,27
"Królestwo, władza i moc nad wszystkimi królestwami pod całym niebem będą przekazane ludowi Świętych Najwyższego. Jego królestwo jest królestwem wiecznym, a wszystkie moce jemu będą służyć i jemu będą poddane."

Nadal nie rozumiemy że Bóg tą władzę już ludziom dał! Jezus - będąc posłusznym Ojcu - odebrał tą władzę szatanowi, podstępem nam zagrabioną. I teraz to On ma władzę nad ziemią.

ewangelia Mateusza 28,18
"A Jezus przystąpiwszy, rzekł do nich te słowa: Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi."

I daje ją każdemu, kto uwierzy i narodzi się na nowo. Nowonarodzeni są regentami na ziemi, w miejsce Jezusa. Tak jak było to za czasów Adama i Ewy. Bóg przywrócił przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa porządek, jaki od początku zaplanował dla ludzi. Mamy autorytet od Boga i w tym autorytecie mamy pełnię władzy nad zwierzętami i wszystkim co jest na ziemi. Mamy tą władzę wspólnie z innymi ludźmi. Wspólnie to nie znaczy że jedni ludzie mają panować nad innymi. Każdy człowiek jest tak samo cenny w Bożych oczach.

Ale czytaliśmy, że nie wszyscy ludzie mają władzę, tylko narodzeni na nowo. Co to znaczy?

Ewangelia Jana 3,3-5
"Odpowiadając Jezus, rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego. Rzekł mu Nikodem: Jakże się może człowiek narodzić, gdy jest stary? Czyż może powtórnie wejść do łona matki swojej i urodzić się? Odpowiedział Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego."

Nie można pełnić władzy w autorytecie Boga, będąc z Bogiem w konflikcie. A niestety z powodu grzechów ludzie są w konflikcie z Bogiem. Nowonarodzeni to ci, którzy przyjęli Jezusa jako swojego Pana, dając mu pierwszeństwo w swoim życiu, dla których stał się Bogiem i Zbawicielem, których grzechy zostały darowane. Którzy zdecydowali że chcą być Bogu posłuszni.

Diabłu udaje się nas potępiać za nasze upadki i udaje mu się przekonać nas o tym że nie mamy władzy skoro tak upadamy. Że Bóg nigdy na nas przychylnie nie spojrzy skoro jesteśmy w takich grzechach. Udaje mu się przekonać nas o tym że trzeba tą władzę zdobyć inaczej: krzykiem, wymuszeniem, nieuczciwym zyskiem... Ilu z nas poddaje się takiemu zwiedzeniu w naszej rodzinie? Ilu z nas wybiera rządzenie siłą i kpiną? Raniąc i depcząc by tylko zachować władzę?

list do Efezjan 6,12
"Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich."

Diabłu udaje się nas oszukać, że to inni ludzie są zagrożeniem dla nas. Ale biblia stwierdza jasno. To diabeł jest naszym przeciwnikiem. A walka z nim nie polega na dobijaniu innych ludzi.

list Jakuba 4,7
"Przeto poddajcie się Bogu, przeciwstawcie się diabłu, a ucieknie od was."

Na koniec opowiem Wam przykład władzy jaką dzięki Bogu i dzięki nowonarodzeniu mamy. Jakiś czas temu do mojego mieszkania wprowadziły się mrówki faraona. Takie małe, żółtawo-brązowe, wszędobylskie bestie, które zjadają wszystko co zostawię na wierzchu do jedzenia jak i wszystko co schowam :) Różnymi sposobami tępiliśmy je z Asią. Nic. Wtedy pomyślałem sobie o władzy jaką wierzący mają nad zwierzętami - dokładnie taką samą jaką mieli Adam i Ewa. Bóg nam tej władzy nie odebrał, ba, odzyskaliśmy tę władzę dzięki Jezusowi. Zatem - będąc świadomym nowej sytuacji - znalazłem jakąś mrówkę i w imieniu Jezusa rozkazałem jej opuścić moje mieszkanie, razem z pozostałymi mrówkami. I puściłem ją wolno by przekazała wiadomość reszcie. Dwa dni później zaczęły się migracje. Mrówki zabrały królową i zaczęły się wynosić. Byliśmy z Asią w szoku. Nadal jesteśmy. Ale to jedynie dowodzi wierności Boga i prawdziwości Jego Słowa - biblii.

Zachęcam Was byście - tak jak powiedział Jakub - przybliżyli się do Boga.

Odpowiadając zatem na pytanie z pierwszego akapitu poprzedniej notki, chciałbym pokazać kto tu tak naprawdę robi krecią robotę.

W ewangelii Jana 10,10-11 Jezus mówi: "Złodziej przychodzi tylko po to, by kraść, zarzynać i wytracać. Ja przyszedłem, aby [owce moje] miały życie i obfitowały. Ja jestem dobry pasterz. Dobry pasterz życie swoje kładzie za owce."

Złodziej o którym tu mowa to nikt inny jak władca tego świata - szatan. Władca który został już pokonany.