16 mar 2009

A to skubany...


Diabeł oszukał Adama i Ewę. To już wiemy, ale jak ich oszukał? Przekonał ich by zaczęli myśleć, że to co mają nie jest wszystkim tym co mogliby mieć. Zaczęli myśleć że mogą mieć jeszcze więcej. Zapragnęli więcej, przez co utracili to co już mieli.

Diabeł ukrył się pod postacią węża - bo jawnie nie mógł wejść do ogrodu (a wąż jako najchytrzejsze zwierze (Rodzaju 3,1) sam pewnie chciał coś mieć dla siebie z tego "użyczenia", ciekawe co jemu diabeł obiecał...). Przyszedł do Ewy, i zasiał w jej głowie wątpliwość... Czy aby Bóg mówił prawdę? Czy aby miał rację że masz wszystko? No sama zobacz że nie wszystkie owoce możesz jeść. Na pewno jest coś więcej czego nie wiesz... Więc nie wszystko masz... A chcesz mieć wszystko? Chcesz być taka jak Bóg?

Adama wtedy nie było z Ewą. Sama musiała podjąć decyzję. Skąd to wiem?

  • Diabeł rozmawiał z Ewą, nie z Ewą i Adamem - Rodzaju 3,1; 3,4
  • Adam podczas całej rozmowy się nie odzywał - bo go tam nie było
  • Rodzaju 3,6: "Dała też mężowi swemu, który był z nią...", porównajmy to z Rodzaju 3,12: "Na to rzekł Adam: Kobieta którą mi dałeś, aby była ze mną, dała mi...". Możemy to powiedzieć tak: "Dała też mężczyźnie, którego Bóg jej przeznaczył by był jej mężem..." albo "Na to rzekł Adam: Kobieta którą przeznaczyłeś mi na żonę, dała mi..."
  • Na koniec zobaczmy tutaj: 2 list do Koryntian 11,3: "Obawiam się jednak, ażeby, jak wąż chytrością swoją zwiódł Ewę..." Nie ma tam: "chytrością swoją zwiódł Ewę i Adama".
  • Na koniec jeszcze jedno miejsce: 1 list do Tymoteusza 2,14: "I nie Adam został zwiedziony, lecz kobieta, gdy została zwiedziona..."

Nie chodzi mi tu o potępienie kobiety i wywyższenie mężczyzny. Ewa nabroiła swoje, a Adam nie był lepszy i też nabroił swoje. Ale o tym za chwilę.

I Ewa podjęła decyzję. Uległa pokusie by wiedzieć więcej. By być taka jak Bóg. Lecz nie wiedziała, że konsekwencją tego będzie odebranie jej tego co już dostała. A to było celem diabła.

Po co o tym wszystkim mówię? Po to by pokazać jak działa pójście na kompromis. Czy Ewa nie wiedziała jaki jest Boży zakaz? Ależ wiedziała. Zrobiła nawet wykład diabłu na ten temat. Diabeł sprytnie ją podszedł gdy tak ją zapytał jakby usłyszał plotkę i chciał ją potwierdzić. Ewa musiała się poczuć, że wie więcej... podłechtał jej człowieczą próżność.

Ewa mimo to poszła na kompromis. E nic się nie stanie jak sobie ugryzę kawałeczek... Nic się nie stanie jak nie skasuję biletu w autobusie.. przecież tylu ludzi tego nie robi. Nic się nie stanie jak przymknę oko na to że biją mojego kolegę. Nic się nie stanie jak ściągnę na sprawdzianie... Nic się nie stanie jak obgadam koleżankę. Nic się nie stanie...

Apokalipsa 4,6: "a w pośrodku, wokoło tronu [stały] cztery postacie pełne oczu z przodu i z tyłu" - kochani, Bóg widzi wszystko. Może nam się wydawać, że nic się nie stanie. Ale stanie się.

Pieśni nad Pieśniami 2,15
"Połapcie nam lisy, małe liski, które psują winnice, a winnice nasze zakwitają!"

Czy zastanawiacie się czemu zdarzają się Wam w życiu takie sytuacje kiedy nic Wam się nie udaje? Kiedy nic się nie chce? Kiedy żyje jest jałowe? I tylko wegetujecie aby przetrwać ten okres? Chodzenie na kompromis sprawia że wpuszczamy do naszego życia, do naszego serca, takie małe szkodniki, które sprawiają że nasze życie nie kwitnie. Że w naszym sercu nie ma radości...

I Ewa na to pozwoliła. Ba, zaniosła to też Adamowi. A co Adam? Powiedział nie? Nie powiedział. Ba, wiedział co to za owoc (Rodzaju 3,12). On też poszedł na kompromis. Nic się nie stanie. Gdyby miał przekonanie że coś by się stało - nie jadłby. Gdyby zakaz Boga był w jego sercu, gdyby był odpowiednio ważny - nie jadłby.

Dlaczego chodzimy na kompromis? Bo zasady, które w ten sposób łamiemy nie są w naszym sercu. Nie są dość ważne. Chcemy łatwiej osiągnąć coś czego postępując zgodnie z zasadami albo nigdy byśmy nie osiągnęli albo osiągnęlibyśmy to zbyt późno naszym zdaniem. Czy jest nam to potrzebne? Adamowi i Ewie nie było. A dali się zwieść, że to jest im potrzebne.

Adam mógł (i powinien!) przyjść do Boga i przeprosić Go za to co Ewa zrobiła, ale tego nie zrobił. Zjadł. Mógł przyjść do Boga i przeprosić Go za to co oboje zrobili, ale tego nie zrobił. Ukrył się w krzakach. Uciekł.

Czy my często nie wybieramy kompromisu dlatego że uciekamy? Uciekamy od odpowiedzialności za to co zrobiliśmy? Och jakże często tak robimy. Och jakże często JA tak robię.

Ale Adam i Ewa to nie wszystko. Sytuacja od tamtej pory się powtarza. Diabeł przychodzi do każdego z nas, pod jakąś postacią. A może to pod postacią pokusy ...gdy przekonuje nas, że nic się nie stanie gdy sobie pofantazjujemy o tej dziewczynie z autobusu? A może jako okazja gdy mówi byśmy byli cicho widząc jak komuś wypadły pieniądze z kieszeni? A może jako fałszywy przyjaciel, który w naszych myślach przekonuje nas że nam się należy odpoczynek i nie musimy spędzać w pracy tyle czasu na ile się umówiliśmy z szefem?

Kochani, pójście na kompromis zawsze zależy od naszej decyzji. Spójrzmy na inną historię z biblii. A co z bratem syna marnotrawnego? Czy on też miał wszystko i niczego nie potrzebował?

ewangelia Łukasza 15,31
"Wtedy on rzekł do niego: Synu, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko moje jest twoim."

Miał wszystko. Ale przez to jak patrzył na swojego ojca dał się oszukać własnym myślom, że niczego mu nie wolno, że ma tylko pracować... Do niego też przyszedł diabeł. W postaci fałszywego przekonania o własnej racji. Oskarżając w myślach tych, którzy najbardziej go kochali.

Nie wierzę, że ojciec nie doceniał tego brata za pracę jaką on wykonywał. Ale zranienie ma to do siebie, że nie patrzymy na rzeczywistość taką jaka jest, lecz pozwalamy na wyolbrzymianie tych sytuacji które nas bolą. Diabeł chętnie karmił go fałszywym przekonaniem o tym kim jest, o tym jaki jest jego tata, o tym jaki jest jego brat. O niesprawiedliwości całej sytuacji. Starszy brat przestał widzieć co ma. Za bardzo skupił się na własnych krzywdach, a przez to sam pozbawił się przyjemności i radości z korzystania z tego wszystkiego.

Czy my często podobnie nie patrzymy na innych? Na Boga? Nic tylko zakazy i nakazy. Jak Bóg tak może. Zupełnie nie pozwalamy sobie popatrzeć na błogosławieństwo i łaskę jaką od Boga możemy mieć.

Jak często pozwalamy okolicznościom wykrzywić nasze patrzenie na rzeczywistość... Kochani nie pozwólmy na to. Sami siebie krzywdzimy. Sami siebie pozbawiamy dobrych rzeczy. Ja rozumiem że czasem rezygnacja z kompromisu jest trudna lub wręcz niemal niemożliwa. Zdaję sobie sprawę, że często jesteśmy zbyt słabi żeby pozostać przy właściwym zdaniu. Ale kochani! Mamy wspaniałego Boga w niebie który chętnie nam pomoże byśmy mogli iść właściwą drogą. Co stoi na przeszkodzie żebyśmy mogli poprosić Go o pomoc? W sytuacjach kiedy stoimy przed wyborem, w sytuacjach kiedy tego wyboru dokonaliśmy... ZAWSZE możemy przyjść do Boga i poprosić o pomoc. O siłę. O łaskę. O wyjście z sytuacji.

1 list do Koryntian 10,13
"Dotąd nie przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść."

albo

list Jakuba 1,5
"A jeśli komu z was brak mądrości, niech prosi Boga, który wszystkich obdarza chętnie i bez wypominania, a będzie mu dana."

Bóg wszystkiego może nam przydać. Nie tylko mądrości. Ale wszystkiego czego potrzebujemy. Wiele z tego już nam dał tylko my to gdzieś zakopaliśmy, pozwoliliśmy by zardzewiało...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz