10 lip 2008

Tata ucieka przed deszczem


To radosna twórczość Natana... gdy miał nieco ponad 3 latka :)

I nie przypadkowo taki motyw wstawiłem... bo chciałem opowiedzieć o burzy.

Burza... każdy je widział... i każdy jeszcze zobaczy... bo wiemy że kiedyś na pewno jakaś przyjdzie...
(mówię o nas, którzy pozostają jeszcze na tej ziemi) czy to dziwne że jest nieunikniona?

W życiu też są burze... jedni wiedzą to lepiej, innym czasem trzeba przypomnieć... ale moim zdaniem nie ilość burz w życiu określa to jacy jesteśmy... bo komuś może wystarczyć jedna... po której zbiera się pół roku zanim usiądzie...

Ale czy z Bogiem nie ma burz?

"...I zerwała się gwałtowna burza, a fale wdzierały się do łodzi, tak iż łódź już się wypełniała..." Marka 4,37

Oj czasem taką mamy tą burzę w życiu że nam te fale się wdzierają chcąc je zatopić... Ciężko nam wtedy ogarnąć to co się dzieje, czujemy się sami... bez pomocy... tymbardziej że

"...On był w tylnej części łodzi i spał na wezgłowiu... ...Nic cię nie obchodzi że giniemy?" Marka 4,38

No ładnie, my tu giniemy bo nas fale zalewają w tej burzy a ON SOBIE ŚPI!
Ale sami zobaczcie że to pytanie "Nic cię nie obchodzi że giniemy?" nie było stwierdzeniem faktu, że Jezusa faktycznie nie obchodziło że giniemy. To my sami wyciągamy taki wniosek bo ON SOBIE ŚPI.

Czy jeśli idziemy w Zoo to obwiniamy pracownika Zoo że lew ryczy? Że zrobi nam krzywdę? No nie. A dlaczego? Bo wiemy że kraty nas chronią! I że tej krzywdy nam nie zrobi. A dlaczego ON SOBIE ŚPI? Bo chroni go Bóg. I wie że żadna burza krzywdy mu nie zrobi.

Nie starczy do pierwszego? Połowa miesiąca a tu pustki na koncie? Czy mamy wołać "Boże, dlaczego mi nie pomagasz? Przecież widzisz że nie mam już pieniędzy"? Czy mamy się zamartwiać?

"A któż z was, troszcząc się, może dodać do swego wzrostu jeden łokieć? A co do odzienia, czemu się troszczycie? Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną; (...) Jeśli więc Bóg tak przyodziewa trawę polną, która dziś jest, a jutro będzie w piec wrzucona, czyż nie o wiele więcej was, o małowierni? Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać? Bo tego wszystkiego poganie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski. Dosyć ma dzień swego utrapienia." Mateusza 6,27-34


Jest źle? Fale zalewają pokład? Jeśli zrobiłeś wszystko co powinieneś (nie trwasz w świadomym grzechu; a zwłaszcza nie migasz się od pracy ;) to pomódl się o pomoc do Boga, uwierz że skoro obiecał w biblii że Cię nie zostawi, to faktycznie Cię nie zostawi i ...możesz iść spać. W sensie spokojnego czekania na Jego pomoc. Bez nerwów, bez zamartwiania się... nie martw się o jutro. W zaufaniu do Boga. To się nazywa odpoczywanie duchem. Tak to nazwałem :P

Miałem sytuacje kiedy tak właśnie było... że w połowie miesiąca nie było już nic. I nic nie zapowiadało że miało być coś. A Bóg przyszedł. We właściwym czasie.

W innym przypadku moja Asia dostała pracę od września... ja też miałem swoją więc dziwiliśmy się po co nam dwie... ale później się okazało po co. Moja nagle skończyła się w sierpniu... Bóg wiedział i zabezpieczył... Natanek był wtedy malutki...

Ciąg dalszy o burzy następnym razem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz