5 mar 2011

Kim jesteś?

Prawda o nas samych, jaka dostępna jest w biblii, jest dla nas życiem. Neil Anderson bardzo ładnie poskładał całą tą prawdę w logiczną ciągłość w książce "Zwycięstwo nad ciemnością". Kto ma możliwość, tego zachęcam do przeczytania. Ale też postaram się streścić i często rozwinąć główne myśli w tym i najbliższych postach. Zapraszam :)


Mam takie proste pytanko... Kim jesteś? Jak odpowiesz mi na to pytanie? Gdybym sobie je zadał... czy odpowiedź: "Jestem Marek" odpowiedziałaby na nie? Nie. Marek to moje imię a nie to kim jestem. "Jestem informatykiem".. nie, to jest mój zawód. "Jestem protestantem", nie, to moja przynależność wyznaniowa... więc kim jestem? To kim jestem to coś więcej niż widać na zewnątrz.


2 list do Koryntian 5,16
"Dlatego nikogo już odtąd nie znamy według ciała"

Czemu? Bo to nie nasze ciało stanowi o tym kim jesteśmy. Ani nasza praca, ani zawód ani emocje, ani przekonania polityczne... Ani nic co robię. Odwrotnie. To to kim jestem określa to co robię. Dlatego właśnie wszystko co nas dotyczy zależne jest od tego kim jesteśmy. W tym również nasz wzrost w Bogu, nasza dojrzałość, znaczenie i spełnienie jako chrześcijanina, wszystko to zależy od zrozumienia tego kim jesteś.

Świat - czyli systemy polityczne, trendy, moda... - przekonał nas że jeśli dobrze wyglądasz i jesteś podziwiany to jesteś szczęśliwy. Albo że gdy masz dobrą pracę z dobrą pensją i masz w niej spore osiągnięcia to jesteś szczęśliwą osobą. A może że idealna dziewczyna ma 90/60/90? albo taka że w talii można wiązać sznurówki bo tak jest chuda....? I miliony dziewczyn czuje się beznadziejnie i bez wartości tylko dlatego że nie spełniają tego wymagania? Co jeszcze? Może... status + uznanie = szczęście? = sukces? Do czego to nas przekonuje? Do tego że jeśli odnosimy czy odnieśliśmy sukces to jesteśmy ważni, to mamy jakieś znaczenie. Podobnie jeśli przeżywamy niepowodzenie to to oznacza że jesteśmy beznadziejni... Jeśli mamy czym zaimponować światu to wtedy odnosimy sukces, jeśli nie to ponosimy porażkę czyli jesteśmy beznadziejni... Czy to jest prawda?

Gdyby to była prawda, wtedy król Salomon byłby najszczęśliwszym człowiekiem, który kiedykolwiek żył na ziemi. Czemu? Bo miał to wszystko o czym pisałem wyżej, mnóstwo kasy, poważanie, podziw, wygląd, osiągnięcia.... Czy był jednak szczęśliwy?

księga Koheleta 1,2
Marność nad marnościami, mówi Kaznodzieja, marność nad marnościami, wszystko marność.

Kochani, nie można tymi zewnętrznymi rzeczami osiągnąć szczęścia. To nie działa. To nie jest prawdą to co świat promuje. Spytacie czemu? Przecież tylu jest ludzi sukcesu, aktorów, bogatych biznesmenów... Kochani, oni są bogaci tak, oni są sławni tak, oni odnieśli sukces (rozumiany jako zbiór tych pieniędzy, władzy, sławy itd) ale nie są szczęśliwi. Popatrzcie chociażby na ilość rozwodów wśród aktorów, na uzależnienia od narkotyków... Czemu to wszystko? Bo oni nadal szukają szczęścia, bo to co mają nie przyniosło im tego szczęścia, im się wydawało że to im je przyniesie ale potem przyszło rozczarowanie bo prawda okazała się inna. Marność nad marnościami....

Gdzie zatem jest szczęście? Jak je osiągnąć? U Boga te wszystkie wyżej równania nie działają bo są kłamstwem. To prawdziwe równanie które działa brzmi tak:

ja + Chrystus = pełnia i znaczenie

To z Jezusem osiągamy szczęście nie mając sławy, urody, ogromu pieniędzy... To w Nim jesteśmy pełni i ważni. Jesteśmy akceptowani bezwarunkowo i kochani bezgranicznie. To w Nim wszelki strach znika i jest bezpiecznie. Czemu? Bo On doskonale zaspokaja nasze potrzeby, w końcu zostaliśmy stworzeni na Jego obraz, On zna nas doskonale.

Wszystko pięknie ale może nasunąć się pytanie czemu więc tylu chrześcijan żyje w grzechu? Tylu wierzących upada i ich życie nie różni się zbytnio od życia ludzi w świecie? Czemu chrześcijanin upada i wciąż boryka się z ciągle powtarzającymi się grzechami? Gdzie ta dojrzałość? Gdzie wolność? Gdzie odpocznienie?

Dzieje się tak dlatego że zostaliśmy oszukani przez diabła. Jak? Nie znamy prawdy na temat naszej tożsamości, tego kim jesteśmy jeśli jesteśmy w Jezusie, a skoro nie znamy prawdy to nie potrafimy odróżnić jej od kłamstwa. A skoro tak to diabeł może nam podsuwać te kłamstwa a my je łykamy i wierzymy w nie. Potem okazuje się że nie ma mocy Boga w naszym życiu, nie ma przemieniającej miłości... Jak ma być skoro budujemy nasze życie z Jezusem na kłamstwach? A nie na tym kim naprawdę jesteśmy w Jezusie? Skoro odrzucamy prawdę Bożego Słowa i nie wierzymy jej? Wolimy ufać informacjom w gazecie czy internecie zamiast biblii?

ewangelia Mateusza 7,26-27
A każdy, kto słucha tych słów moich, lecz nie wykonuje ich, przyrównany będzie do męża głupiego, który zbudował swój dom na piasku. I spadł ulewny deszcz, i wezbrały rzeki, i powiały wiatry, i uderzyły na ów dom, i runął, a upadek jego był wielki.

Kochani, nie mamy fundamentu aby na nim budować. Dlatego ciągle upadamy, przy najbliższej wichurze, przy najbliższym deszczu podmaka się nasza konstrukcja wiedzy o Bogu i wszystko się zawala...

Tylko prawda jest fundamentem. Prawda o tym kim jesteśmy. A kim zatem jesteśmy? Spróbuję to przedstawić...

księga Rodzaju 1,26-27
Potem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas (...) I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich.

Zostaliśmy stworzeni na obraz Boga. A to oznacza że to Bóg zna nas doskonale i wie czego potrzebujemy i jacy jesteśmy.

1 list do Tesaloniczan 5,23
A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa.

Składamy się jak widać z ducha, duszy i ciała. Duch i dusza tworzą część niematerialną nas, ciało tworzy część materialną. Ciało fizyczne kontaktuje się ze światem poprzez 5 zmysłów. Natomiast wewnątrz ciała - na tą część niematerialną składa się - dusza, czyli umysł (Przypowieści 14,30), wola (Rzymian 7,18) i emocje (np. 2 Koryntian 7,10) oraz duch czyli nasza zdolność odnoszenia się do Boga.

księga Rodzaju 2,7
ukształtował Pan Bóg człowieka z prochu ziemi i tchnął w nozdrza jego dech życia. Wtedy stał się człowiek istotą żywą.

Kiedy Adam został stworzony przez Boga, wszystkie te elementy ożyły. I ciało fizyczne, i dusza i duch. Co to jest życie fizyczne? Człowiek żyje fizycznie wtedy gdy jego część niematerialna (dusza i duch) jest połączona z częścią materialną (ciałem). W chwili tego połączenia człowiek zaczyna żyć fizycznie, od momentu poczęcia (Izajasza 49,1b "Pan powołał mnie od poczęcia, od łona matki nazwał mnie po imieniu.", Psalm 139,13-14b "Bo Ty stworzyłeś nerki moje, Ukształtowałeś mnie w łonie matki mojej. Wysławiam cię za to, że cudownie mnie stworzyłeś."). Gdy rozdzielamy te dwie części - człowiek umiera (Koheleta 12,7 "Wróci się proch do ziemi, tak jak nim był, duch zaś wróci do Boga, który go dał.").

Aby wszystko dobrze działało potrzebne są obie części współpracujące ze sobą. Skąd wiem? Weźmy choćby mózg... jest jak komputer. Umysł jest programistą, który potrafi oceniać. Jeśli nie ma umysłu to mimo że mózg jest cały nadal nic nie działa - popatrzcie na zwłoki. Tam nie ma umysłu ale jest mózg. Jeśli natomiast uszkodzony jest mózg a umysł działa... całość nie działa prawidłowo - tak jest z chorymi na Alzheimera.

2 list do Koryntian 5,1-4
Wiemy bowiem, że jeśli ten namiot, który jest naszym ziemskim mieszkaniem, się rozpadnie, mamy budowlę od Boga, dom w niebie, nie rękoma zbudowany, wieczny. Dlatego też w tym doczesnym wzdychamy, pragnąc przyoblec się w domostwo nasze, które jest z nieba, jeśli tylko przyobleczeni, a nie nadzy będziemy znalezieni. Dopóki bowiem jesteśmy w tym namiocie, wzdychamy, obciążeni, ponieważ nie chcemy być zewleczeni, lecz przyobleczeni, aby to, co śmiertelne, zostało wchłonięte przez życie.

Biblia opisuje ciało jako namiot. I mówi że to ciało jest tylko tymczasowe. Rozpada się. Ale mówi też że mamy nową, wieczną budowlę w niebie. Nowe ciało. Wieczne. Pod warunkiem że "jeśli tylko przyobleczeni, a nie nadzy będziemy znalezieni".

Wiemy już zatem co to jest życie fizyczne. A co z życiem duchowym? Adam stworzony na obraz Boga żył nie tylko fizycznie ale i duchowo. Jego duch był połączony z Bogiem dzięki czemu Adam był żywy duchowo. Tą niematerialną część człowieka biblia nazywa wewnętrznym człowiekiem.

2 list do Koryntian 4,16
Dlatego nie upadamy na duchu; bo choć zewnętrzny nasz człowiek niszczeje, to jednak ten nasz wewnętrzny odnawia się z każdym dniem.

I wewnętrzny człowiek zachowuje się inaczej niż nasze fizyczne ciało. Nie starzeje się i nie rozpada. Jest wieczny.

Adam żył więc naprawdę pełnią życia. Żywy fizycznie, żywy duchowo, mający wokoło wszystko czego tylko potrzebował...

księga Rodzaju 1,29
Potem rzekł Bóg: Oto daję wam wszelką roślinę wydającą nasienie na całej ziemi i wszelkie drzewa, których owoc ma w sobie nasienie: niech będzie dla was pokarmem!

Czuł się bezpieczny i zaspokojony. Otrzymał też władzę nad wszelkim stworzeniem na ziemi...

księga Rodzaju 1,26
Potem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas i niech panuje nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad bydłem, i nad całą ziemią, i nad wszelkim płazem pełzającym po ziemi.

Czuł bliskość, należał do Boga, cieszył się tym związkiem z Bogiem w bliskiej relacji. Potem Bóg wprowadził Adama w inny wymiar relacji, gdyż Bóg stworzył człowieka z potrzebą należenia nie tylko do Boga ale i do drugiego człowieka...

księga Rodzaju 2,18.22-23
Potem rzekł Pan Bóg: Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam. Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego. (...) A z żebra, które wyjął z człowieka, ukształtował Pan Bóg kobietę i przyprowadził ją do człowieka. Wtedy rzekł człowiek: Ta dopiero jest kością z kości moich i ciałem z ciała mojego. Będzie się nazywała mężatką, gdyż z męża została wzięta.

Ludzie mieli wtedy poczucie należenia (przynależności) nie tylko do Boga ale i do siebie nawzajem. Gdy Bóg stworzył Ewę powstała ludzka wspólnota, głęboka, otwarta więź wzajemnego dzielenia się. Taka sama jak między ludźmi a Bogiem. Zauważcie że Bóg podzielił się człowiekiem i tą relacją z nim, z drugim człowiekiem, taka jest natura Boga. On chce dawać, kocha nas i dzieli się z nami wszystkim.

Podsumowując, Bóg stworzył wszystko dla człowieka, chcąc żyć z nim w relacji opartej na miłości. I to było doskonałe. Człowiek był szczęśliwy. Bóg też. Po tym wszystkim jednak przyszedł upadek.

Upadek który zniszczył tą więź. Człowiek okazał nieposłuszeństwo. Człowiek zgrzeszył i przez to nie mógł dłużej przebywać z doskonale świętym Bogiem. Został więc wyrzucony z Bożej obecności, z ogrodu w którym przebywał. Na zewnątrz. Życie na zewnątrz nie było takie różowe. Skoro człowiek stracił więź z Bogiem - stracił również wszystko to czym Bóg zaspokajał jego potrzeby. A co właściwie się stało? Według słowa Boga - człowiek umarł. Czy fizycznie? Też, proces śmierci i rozpadania się tego fizycznego ciała się rozpoczął. Jak jeszcze umarł skoro żył i fizycznie i duchowo? Umarł też duchowo. Natychmiast. Pamiętacie że śmierć fizyczna to było oddzielenie ciała od duszy/ducha? Śmierć duchowa to też jest oddzielenie. Oddzielenie naszego ducha od Boga. I to właśnie nastąpiło. Natychmiastowa śmierć duchowa.

list do Rzymian 5,12
Przeto jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak i na wszystkich ludzi śmierć przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli;

I teraz my, dziedziczymy te skutki po Adamie i Ewie. Z pokolenia w pokolenie. Rodzimy się żywi fizycznie (bo też i nasi rodzice są żywi fizycznie) ale marwi duchowo (dokładnie jak nasi rodzice, i ich rodzice i rodzice ich rodziców...)

Jakie jeszcze skutki pociągnął za sobą grzech Adama i Ewy? Wiemy już co się stało z ciałem i duchem. A co się stało z duszą? Czyli z umysłem, emocjami i wolą?

Umysł:
Ludzie stracili znajomość Boga. Nie myśleli już logicznie, zaczęli się chować przed Bogiem. Jak można się w ogóle ukryć przed Bogiem? Nie można. Ale oni już wtedy przestali Go znać, nie wiedzieli jaki Bóg jest. Ich umysły zaczęły działać w ten sposób:

list do Efezjan 4,18
mający przyćmiony umysł i dalecy od życia Bożego przez nieświadomość, która jest w nich, przez zatwardziałość serca ich, mając umysł przytępiony

Bóg zaplanował znajomość w oparciu o relację. Adam i Ewa znali Go wcześniej bo mieli z Nim więź. I na tej podstawie, stąd właśnie płynęła znajomość Boga. Podobnie też było w relacji między Adamem i Ewą. Gdy tą więź utracili, utracili znajomość Boga. Wiedzieli że Bóg jest, ale nie znali Go.

Dziś i my, rodząc się martwi duchowo, rodzimy się z takim samym umysłem. Dlatego nie potrafimy sami poznać Boga. Dlatego tak trudno nam Go poznać jeśli nie robimy tego poprzez relację z Nim. Wzór tej relacji widać w zachowaniu Jezusa, który ciągle przebywał bliskiej relacji z Ojcem, stąd znał Go. I dziś możemy mieć tą samą relację z Bogiem, poprzez Jezusa Chrystusa. Poprzez relację z Nim. On jest żywym Bogiem w ciele (Jana 1,14).

Emocje:
Zaczęły dominować negatywne emocje w nas. Staliśmy się bojaźliwi i niespokojni. Jedną z pierwszych emocji po upadku pojawił się strach (Rodzaju 3,10). Strach inny niż bojaźń Boża. Strach który nie może istnieć razem z wiarą. Który tej wierze przeszkadza i ją blokuje. Chcemy wierzyć w Boga i Bogu? Musimy rozprawić się ze strachem i zmienić go w bojaźń Bożą która jest początkiem mądrości (znajomości Boga) jak mówi księga Przypowieści 9,10.

Jakie inne emocje się pojawiły? Wstyd i poczucie winy (Rodzaju 3,7), depresja i gniew (Rodzaju 4,5-7)...

Wola:
Pojawiło się zbyt dużo wyborów wśród których jesteśmy zdezorientowani które z nich są dobre a które złe. W ogrodzie, Adam i Ewa mogli podjąć miliardy dobrych decyzji a tylko jedną złą. Teraz, po upadku, mamy miliardy złych i miliardy dobrych decyzji. Ale często przez wybory tych złych decyzji brniemy w ciemne uliczki, gdzie ilość tych dobrych wyborów bardzo szybko topnieje...

Psalm 119,105
Słowo twoje jest pochodnią nogom moim I światłością ścieżkom moim.

Aby wybierać właściwie potrzebujemy pochodni Bożego Słowa która oświetli nam te ciemne uliczki.

A co z naszymi potrzebami które Bóg wcześniej zaspokajał? Również to zostało zniszczone. Potrzeby pozostały (bo tak Bóg nas stworzył) ale nie były dłużej zaspokajane.

Akceptacja została zastąpiona przez odrzucenie. Mamy potrzebę przynależenia do Boga i do ludzi, teraz mamy pustkę w miejscu gdzie wcześniej była ta potrzeba wobec Boga zaspokojona, przez co szukamy różnych dróg w religiach, różnych duchowych kontaktów by tą potrzebę zaspokoić. Harmonia między Adamem i Ewą została zaburzona i powstało napięcie które możemy obserwować do dziś pomiędzy mężczyznami a kobietami. Zupełnie inaczej mężczyźni funkcjonują, zupełnie inaczej kobiety. I ani jedni ani drudzy nie rozumieją drugiej strony. To właśnie dlatego. Wśród młodych ludzi widać to wyraźnie w presji wywieranej na Was przez Waszą grupę rówieśniczą. Robimy coś wbrew naszej woli nawet, bo boimy się odrzucenia. Strach przed odrzuceniem zbiera poważne żniwo...

Niewinność została zastąpiona wstydem i poczuciem winy. Pojawiła się depresja, której doświadcza coraz więcej z nas. Depresja która jest wynikiem zagubienia... nie wiemy kim jesteśmy.. utraciliśmy poczucie własnej wartości, które wcześniej zaspokajał Bóg. Teraz próbujemy to zrobić na własną rękę, robimy więc wiele rzeczy, dziewczyny nie czują się piękne dopóki nie nałożą makijażu... a nawet wtedy gdy mówi się im komplement to go zbywają uparcie nie dowierzając... Nie zdajemy sobie sprawy że poczucie własnej wartości nie wynika z tego co robimy ale z tego kim jesteśmy. To nie kwestia wyglądu czy przydatności ale kwestia tożsamości.

Władza i znaczenie jakie mieliśmy w Bogu została zastąpiona bezradnością i słabością. Aby je zamaskować próbujemy kierować własnym życiem udowadniając innym że jesteśmy panem własnego losu, a często też próbując kierować życiem innych. Tak desperacko próbujemy zakryć naszą nagość... nasz brak władzy którą utraciliśmy tamtego dnia...

Ludzka dusza nie została stworzona po to by być panem. Ona ma władzę i autorytet jeśli sami jesteśmy poddani Bogu. Lub jej się wydaje że ma władzę kiedy poddajemy się grzechowi i szatanowi. Co wybierzesz? Kto ma zaspokoić Twoje potrzeby? Pożądliwości ciała, kłamstwa świata i zwiedzenie szatana? Czy nieskończona miłość Boga przez Jezusa Chrystusa...

list do Filipian 4,19
A Bóg mój zaspokoi wszelką potrzebę waszą według bogactwa swego w chwale, w Chrystusie Jezusie.

Dużo tych skutków, prawda? Jednym słowem można określić że wszystko się rozwaliło. Od czasu upadku, czyli od blisko 6000 lat, możemy obserwować coraz to nowe efekty życia w oddzieleniu od Boga. Cały bowiem ten czas żyjemy poza ogrodem. Poza Bogiem. Bez relacji z Nim.

1 list do Koryntian 15,21-22
Skoro bowiem przyszła przez człowieka śmierć, przez człowieka też przyszło zmartwychwstanie. Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni.

Jezus Chrystus przyszedł by nas z powrotem sprowadzić do ogrodu. Od każdego z nas zależy czy odpowie na Jego zaproszenie do powrotu do domu.

1 komentarz:

  1. Czytając ten tekst wiele zrozumiałem na temat tym kim jestem:)

    OdpowiedzUsuń