7 gru 2011
Brat z Francji - czynienie uczniami
Niedawnej niedzieli byliśmy w odwiedzinach u siostry mojej Asi pod Warszawą. Tamże usłyszeliśmy bardzo budujące kazanie, a może bardziej było to nauczanie w grupie, bo mogliśmy zadawać pytania i dyskutować :) Chciałbym podzielić się z Wami tym nauczaniem. Słowa może będą moje, ale myśli przewodnie i tok rozumowania owego Brata, choć mocno ten tok rozbudowałem o wersety... A zatem...
Kochani. Musimy wiedzieć gdzie jesteśmy w relacji z Bogiem. Relacja z Bogiem to jak wchodzenie po schodach. Pokonanie każdego stopnia wymaga pewnego kosztu i wysiłku z naszej strony. Na samym dole znajdujemy się w momencie nawrócenia. Otrzymujemy wtedy od Boga zbawienie. Za darmo. Nic nas to nie kosztuje. I jesteśmy wdzięczni Bogu, dziękujemy mu... Ale jeśli wciąż tylko dziękujemy to pozostajemy na tym pierwszym stopniu... nie idziemy w górę...
A co jest w górze?
list do Kolosan 3,1
"A tak, jeśliście wzbudzeni z Chrystusem, tego co w górze szukajcie, gdzie siedzi Chrystus po prawicy Bożej;"
W górze mieszka Bóg. Wchodzenie po schodach w górę jest poznawaniem Boga. Jak? Przez oddzielanie się dla Niego, przez dawanie Bogu, przez post, modlitwę, czytanie biblii, uświęcenie... Skąd poznać że wchodzimy po schodach? Coraz więcej czytasz biblii dziennie, coraz dłużej się modlisz, coraz częściej myślisz o Bogu itd...
Praktyczna rada: Załóż sobie notatnik. Zapisuj w nim codziennie ile czasu czytasz Biblię, ile czasu się modlisz itd, co robisz dla Boga, co Bóg robi dla Ciebie... z czasem sam zobaczysz czy wzrastasz.
Jak jeszcze można popatrzeć na osobisty wzrost? Wyobraź sobie siebie jako szklankę. Na początku jest ona pusta. Gdy wzrastasz, Duch Święty Cię napełnia... im jest go więcej, tym więcej w sobie Go masz. Aż.... przeleje się na zewnątrz... Tak samo ludziom możesz dać Boga... takiego namacalnie żywego... gdy się z Ciebie przeleje... gdy popłyną rzeki wody żywej.... Wcześniej, póki się nie przeleje - za mało go mamy by dać innym... za mało nim żyjemy... oczywiście staramy się i głosimy Ewangelię... ale więcej nas to wysiłku kosztuje, więcej jest to z nas samych i naszej siły niż z Boga. To właśnie brak tego Ducha (tak jakby za niski poziom) jest przyczyną trwania w grzechu czy działania o własnych siłach. A gdy się przeleje to nam będzie dużo lżej i łatwiej... będziemy płynąć w Bogu.... I wtedy gdy ktoś jest bliżej Ciebie, jest dotykany przez Boga...
Nadchodzi nowy rok. Zaplanuj wielkie rzeczy dla samego siebie, jakie zrobisz z Bogiem. Czy wiesz że czytając biblię 3,5 rozdziału dziennie - przeczytasz ją całą w rok?
Ale idziemy dalej. Prowadzisz innych ludzi... Czyli dla nich jesteś liderem.... A kim jest lider? Lider to ten który pokazuje przykładem. To ten który pracuje więcej niż reszta, który jest napełniony Duchem więcej niż reszta (niż ci których prowadzi), mimo presji i obowiązków... Lider pokazuje wzór postępowania dla tych ludzi, których prowadzi... Więcej czyta biblii... więcej się modli... jeśli chcesz mieć duchowy autorytet nad ludźmi, których prowadzisz musisz mieć więcej Ducha, czyli musisz więcej czytać, modlić się, pościć itd...
ewangelia Mateusza 10,24-25
"Nie jest uczeń nad mistrza ani sługa nad swego pana; wystarczy uczniowi, aby był jak jego mistrz, a sługa jak jego pan;"
Jeśli ktoś kogo prowadzisz przeczytał biblię w rok, Ty musisz ją przeczytać 2 razy w roku... Biblia mówi o liderach w 1 liście do Tymoteusza, nazywa ich diakonami.
1 list do Tymoteusza 3,8-13
"Również diakoni mają być uczciwi, nie dwulicowi, nie nałogowi pijacy, nie chciwi brudnego zysku, zachowujący tajemnicę wiary wraz z czystym sumieniem. Niech oni najpierw odbędą próbę, a potem, jeśli się okaże, że są nienaganni, niech przystąpią do pełnienia służby. Podobnie kobiety: powinny być poważne, nie przewrotne, trzeźwe, wierne we wszystkim. Diakoni niech będą mężami jednej żony, mężami, którzy potrafią dobrze kierować dziećmi i domami swoimi. Bo ci, którzy dobrze służbę pełnili, zyskują sobie wysokie stanowisko i prawo występowania w sprawie wiary, która jest w Chrystusie Jezusie."
Jednak aby kogoś uczyć, samemu trzeba być uczniem, zobaczmy następne miejsce.
ewangelia Mateusza 28,18-20
"A Jezus przystąpiwszy, rzekł do nich te słowa: Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi. Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata."
Jezus był posłany przez Boga na ziemię (przeczytajcie z ewangelii Jana 1 rozdział...) Miał z Ojcem społeczność... w modlitwie, w postach itd.... Czynił tylko to co polecił Mu Ojciec, tylko to co Ojciec czynił, On czynił... Jezus był uczniem Ojca. Naśladował Go. Był Synem. Na ziemi gdy tutaj chodził wybrał dwunastu... by byli z Nim i by byli Jego uczniami. Tak jak On był uczniem Ojca. Czego ich uczył? Tego wszystkiego czego nauczył się od Ojca. Oni Go naśladowali, robili to co On robił. Tak, nauczał tłumy..., ale tylko uczniów wprowadzał głębiej... by znali Boga tak jak On Go znał. Przygotowywał swoich uczniów do tego by potem oni poszli i sami mieli własnych uczniów... Paweł też był uczniem Jezusa. A uczniem Pawła był np Tymoteusz.
Jaka relacja ma być między tym który uczy a uczniem?
1 list do Koryntian 4,14-17
"Piszę to, nie aby was zawstydzić, lecz aby was napomnieć, jako moje dzieci umiłowane. Bo choćbyście mieli dziesięć tysięcy nauczycieli w Chrystusie, to jednak ojców macie niewielu; wszak ja was zrodziłem przez ewangelię w Chrystusie Jezusie. Proszę was tedy, bądźcie naśladowcami moimi. Dlatego posłałem do was Tymoteusza, który jest moim umiłowanym i wiernym synem w Panu; ten wam przypomni postępowanie moje w Chrystusie, którego nauczam wszędzie, w każdym zborze."
To relacja rodzic - dziecko. Nauczycieli może być wielu... a to Pastor ma dziś kazanie i uczy Słowa, a to ktoś na Szkółce Niedzielnej, a to ksiądz proboszcz... Ale ojciec (czy matka) jest jeden. Ten który przyprowadził Ciebie do Jezusa, ten który jest dla Ciebie duchowym autorytetem. Zobacz co Paweł pisze o swojej relacji z Tymoteuszem, i jak rozumiał relację duchowy ojciec - duchowy syn:
1 list do Tymoteusza 1,2
"Tymoteuszowi, własnemu synowi w wierze, niech będzie łaska, miłosierdzie, pokój od Boga, Ojca naszego, i Chrystusa Jezusa, Pana naszego."
Czyli miłość...
1 list do Tymoteusza 1,18
"Ten nakaz daję ci, synu Tymoteuszu, abyś według dawnych głoszonych o tobie przepowiedni staczał zgodnie z nimi dobry bój"
Czyli przypominanie i nakazywanie wytrwałości...
2 list do Tymoteusza 3,10-11
"Lecz ty poszedłeś za moją nauką, za moim sposobem życia, za moimi dążnościami, za moją wiarą, wyrozumiałością, miłością, cierpliwością, za moimi prześladowaniami, cierpieniami, które mnie spotkały w Antiochii, w Ikonium, w Listrze. Jakież to prześladowania zniosłem, a z wszystkich wyrwał mnie Pan!"
Czyli naśladowanie we wszystkim...
2 list do Tymoteusza 3,14
"Ale ty trwaj w tym, czegoś się nauczył i czego pewny jesteś, wiedząc, od kogoś się tego nauczył."
Czyli trwanie w nauce...
Gdy przyprowadzisz kogoś do Jezusa, stajesz się jego tatą lub mamą duchową. A rodzic nie powinien porzucać swojego dziecka zaraz po narodzinach. Nie. Twoim zadaniem jest je prowadzić we wzroście dalej. A owo dziecko powinno być Ci posłuszne
list do Hebrajczyków 13,17
Bądźcie posłuszni przewodnikom waszym i bądźcie im ulegli; oni to bowiem czuwają nad duszami waszymi i zdadzą z tego sprawę; niechże to czynią z radością, a nie ze wzdychaniem, gdyż to wyszłoby wam na szkodę.
...jak i Ty pamiętaj że za nie zdasz Bogu sprawę... Tak jak oni mają to szczęście wielkie, że mają duchową mamę czy tatę, który ich może prowadzić, tak Ty potrzebujesz duchowego rodzica. Jeśli nie masz - proś o niego Boga, by odpowiedniego człowieka postawił na Twojej drodze.
Zgodnie z tym co tu mówię Ty uczysz się wtedy od swojego ojca duchowego i wzrastasz, a oni - których przyprowadziłeś do Jezusa - uczą się od Ciebie. I w ten sposób wzrastają. A czego się uczą? Popatrzmy tutaj...
1 list do Tymoteusza 4,1-16
"A Duch wyraźnie mówi, że w późniejszych czasach odstąpią niektórzy od wiary i przystaną do duchów zwodniczych i będą słuchać nauk szatańskich, uwiedzeni obłudą kłamców, naznaczonych w sumieniu piętnem występku, którzy zabraniają zawierania związków małżeńskich, przyjmowania pokarmów, które stworzył Bóg, aby wierzący oraz ci, którzy poznali prawdę, pożywali je z dziękczynieniem. Bo wszystko, co stworzył Bóg, jest dobre, i nie należy odrzucać niczego, co się przyjmuje z dziękczynieniem; albowiem zostają one poświęcone przez Słowo Boże i modlitwę. Gdy tego będziesz braci nauczał, będziesz dobrym sługą Chrystusa Jezusa, wykarmionym na słowach wiary i dobrej nauki, za którą poszedłeś. A pospolitych i babskich baśni unikaj, ćwicz się natomiast w pobożności. Albowiem ćwiczenie cielesne przynosi niewielki pożytek, pobożność natomiast do wszystkiego jest przydatna, ponieważ ma obietnicę żywota teraźniejszego i przyszłego. Prawdziwa to mowa i warta chętnego przyjęcia; gdyż trudzimy się i walczymy dlatego, że położyliśmy nadzieję w Bogu żywym, który jest Zbawicielem wszystkich ludzi, zwłaszcza wierzących. To głoś i tego nauczaj. Niechaj cię nikt nie lekceważy z powodu młodego wieku; ale bądź dla wierzących wzorem w postępowaniu, w miłości, w wierze, w czystości. Dopóki nie przyjdę, pilnuj czytania, napominania, nauki. Nie zaniedbuj daru łaski, który masz, a który został ci udzielony na podstawie prorockiego orzeczenia przez włożenie rąk starszych. O to się troszcz, w tym trwaj, żeby postępy twoje były widoczne dla wszystkich. Pilnuj siebie samego i nauki, trwaj w tym, bo to czyniąc, i samego siebie zbawisz, i tych, którzy cię słuchają."
Co z tą nauką mają zrobić? Praktykować i przekazywać dalej... swoim uczniom...
2 list do Tymoteusza 2,1-2
"Ty więc, synu mój, wzmacniaj się w łasce, która jest w Chrystusie Jezusie, (2) a co słyszałeś ode mnie wobec wielu świadków, to przekaż ludziom godnym zaufania, którzy będą zdolni i innych nauczać."
Nie jest to łatwa droga... Często jest pod górkę...
1 list do Koryntian 4,10-13
Myśmy głupi dla Chrystusa, a wyście rozumni w Chrystusie; myśmy słabi, a wyście mocni; wy jesteście szanowani, a my w pogardzie. Aż do tej chwili cierpimy głód i pragnienie, i jesteśmy nadzy, i policzkowani, i tułamy się. I trudzimy się pracą własnych rąk; spotwarzają nas, my błogosławimy; prześladują nas, my znosimy, złorzeczą nam, my się modlimy; staliśmy się jak śmiecie tego świata, jak omieciny u wszystkich aż dotąd.
Jeśli przyprowadziłeś kogoś do Jezusa i nie możesz się nim zająć, dopilnuj by powierzyć go komuś kto będzie jego duchowym rodzicem... czyli liderem... tak jak pisałem wyżej na temat 1 listu do Tymoteusza 3,8-13, a wiesz już co to znaczy bycie liderem i jakie to stawia wymagania...
W tym fragmencie jest też napisane kiedy ktoś jest gotowy by mieć swoich uczniów, których może prowadzić... To mocno wiąże się z kościołem tutaj, bo tak jak relacja Ojciec - dziecko jest osobistą więzią i że tak powiem każdy chrześcijanin powinien być w takiej relacji z innymi chrześcijanami, tak w kościele lider powinien prowadzić innych. Ale czym jest kościół? Kościół to ludzie, a czym są spotkania kościoła? W biblii kościół spotykał się w domach. I zauważcie, że w biblii w kościołach cała (czy też większość) nauka szła w kierunku wzrostu, w kierunku karmienia dzieci by już nie piły mleka ale by jadły stały pokarm... kościół był ukierunkowany na to by wspierać te więzi Rodzic - dziecko. Czy tak się dzieje obecnie w kościołach? Niestety rzadko tak jest.
Rodzic gdy fizycznie ma dziecko troszczy się o nie i ciągle myśli co mu da jeść itd... Zajmuje to w każdym razie jego uwagę. Tak samo duchowo. Gdy mamy dzieci duchowe troszczymy się o nich, zastanawiamy się co damy im jeść ze Słowa... Troska o innego to również pytanie się dzieci jak im
idzie w relacji z Bogiem, to stawianie celu dzieciom i wytycznych dokąd mają dochodzić w danym momencie, to ciągłe hmmm trzymanie ręki na pulsie...
2 list do Tymoteusza 4,2
"Głoś Słowo, bądź w pogotowiu w każdy czas, dogodny czy niedogodny, karć, grom, napominaj z wszelką cierpliwością i pouczaniem."
Biblia oprócz liderów (diakonów) - o których już pisałem w 1 listście do Tymoteusza 3,8-13 - wspomina też o starszych (biskupach), którzy zajmują się prowadzeniem całego kościoła, jest o nich mowa tutaj:
1 list do Tymoteusza 3,1-7
Prawdziwa to mowa: Kto o biskupstwo się ubiega, pięknej pracy pragnie. Biskup zaś ma być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, umiarkowany, przyzwoity, gościnny, dobry nauczyciel, nie oddający się pijaństwu, nie zadzierzysty, lecz łagodny, nie swarliwy, nie chciwy na grosz, który by własnym domem dobrze zarządzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości, bo jeżeli ktoś nie potrafi własnym domem zarządzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy Kościół Boży? Nie może to być dopiero co nawrócony, gdyż mógłby wzbić się w pychę i popaść w potępienie diabelskie. A powinien też cieszyć się dobrym imieniem u tych, którzy do nas nie należą, aby nie narazić się na zarzuty i nie popaść w sidła diabelskie.
Tak zbudowany kościół, który prowadzą starsi kościoła, mając pod sobą liderów i członków kościoła zanurzonych w relacji rodzic - dziecko - wzrasta na chwałę Boga i ma wpływ na swoje otoczenie, głosząc odważnie ewangelię potierdzaną znakami i cudami.
Na koniec jest jeszcze jedna kwestia którą chciałbym poruszyć... Mianowicie grzech. Czy idąc po schodach - we własnym wzroście (czy też biegnąc w biegu jak mówi o tym Paweł) można upaść? Oczywiście że jest to możliwe! Nie upadasz tylko wtedy gdy nie idziesz... bo nie ma możliwości upaść gdy siedzisz czy leżysz... Dopiero gdy idziesz albo biegniesz możesz upaść... A czy Bóg o tym nie wie, że możesz zgrzeszyć? Wie doskonale.
księga Jeremiasza 8,4
"I powiesz im: Tak mówi Pan: Gdy ktoś upadnie, czy się znowu nie podniesie? Gdy ktoś odejdzie, czy znowu nie powraca?"
Czym tutaj Bóg jest zadziwiony? Czym jest zaskoczony? Nie tym że ktoś upada czy odchodzi... Nie. Jest zaskoczony tym, że jeśli ktoś upada to się nie podnosi... Jest zaskoczony tym, że jeśli ktoś odchodzi to nie powraca... On niemalże za oczywiste uważa to, że człowiek się po upadku podniesie... jak podczas biegu... gdy się potkniesz i upadniesz to tam nie zostajesz... ale podnosisz się i biegniesz dalej... Do tego zachęca też Bóg... Upadłeś? Ok, trudno, wstawaj i biegnij dalej... Czego Bóg oczekuje po naszym upadku? Czy odejściu? O tym mówią dalsze 2 wersety... 5 i 6...
księga Jeremiasza 8,5-6
"Dlaczego więc ten lud jeruzalemski trwa nieustannie w odstępstwie? Trzymają się kłamstwa, nie chcą się nawrócić. Uważałem na to, co mówią, i słyszałem: Mówią nieprawdę. Nikt nie ubolewa nad swoją złością w słowach: Cóż to uczyniłem? Każdy pędzi na oślep w swoim biegu, jak koń cwałujący w bitwie."
Bóg oczekuje pokuty. Nasłuchuje wręcz czy pokutujemy... Tym "trudno" gdy upadamy jest pozbieranie się i powstanie... a by wstać z upadku i biec dalej potrzebujemy wyznać nasz grzech przed Bogiem, przeprosić ...i biec dalej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz