9 wrz 2010

Huston, mamy problem z wiarą...


Andrzej, zdjęcie specjalnie dla Ciebie :D

Ok, a teraz do rzeczy...

Spadaliście kiedyś tyłem na łóżko? Fajowe uczucie :) Natan pokazuje na biodra i mówi że tutaj go łaskocze :) A pamiętacie jak uczyliście się jeździć na rowerze... pamiętacie zbliżający się mur czy ogrodzenie zanim nauczyliście się hamować?

Co łączy te wszystkie wydarzenia? Heh oprócz pewnej dozy lęku ale jest to lęk przed efektem a nie tym o czym chcę tu powiedzieć... :) Więc co jeszcze je łączy? PEWNOŚĆ. Pewność tego że łóżko będzie gdy o nie uderzymy, rzucając się do tyłu jesteśmy o tym przekonani i spodziewamy się go, pewność tego że uderzymy w ten mur czy ogrodzenie...


list do Hebrajczyków 11,1
"A wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy."

O takiej pewności tu mowa. I o takim przekonaniu. I to sie nazywa WIARA.

Popatrzmy na dwa przykłady z biblii. Pierwszy:

1 ks Samuela 17,37.40-46
"I rzekł jeszcze Dawid: Pan, który mnie wyrwał z mocy lwa czy niedźwiedzia, wyrwie mnie też z ręki tego Filistyńczyka.(...) Wziął natomiast do ręki swój kij i wybrał sobie pięć gładkich kamieni z potoku i włożył je do torby pastuszej, którą miał przy sobie, a służyła mu ona jako sajdak na kamienie, i tak z procą w ręku podchodził do Filistyńczyka. I rzekł Filistyńczyk do Dawida: Podejdź do mnie, a dam twoje ciało ptactwu niebieskiemu i zwierzynie polnej. Wtedy Dawid odpowiedział Filistyńczykowi: Ty wyszedłeś do mnie z mieczem, z oszczepem i z włócznią, a ja wyszedłem do ciebie w imieniu Pana Zastępów, Boga szeregów izraelskich, które zelżyłeś. Dzisiaj wyda cię Pan w moją rękę i zabiję cię, i odetnę ci głowę, i dam dziś jeszcze trupy wojska filistyńskiego ptactwu niebieskiemu i zwierzynie polnej, i dowie się cała ziemia, że Izrael ma Boga."

Wiara to zaufanie... Tym większe kiedy poparte doświadczeniem. Popatrzcie na pewność z jaką mówi do króla i z jaką mówi do Filistyńczyka. No tak, ale to był Dawid, późniejszy król Izraela... :) Dawid jest takim bohaterem do naśladowania że wręcz czasem nie można go naśladować z tej jego doskonałości :) Ale to tylko błędne przekonanie... Popatrzcie tu:

1 list do Koryntian 10,11
"A to wszystko na tamtych przyszło dla przykładu i jest napisane ku przestrodze dla nas, którzy znaleźliśmy się u kresu wieków."

i tu

list Jakuba 5,17
"Eliasz był człowiekiem podobnym do nas i modlił się usilnie, żeby nie było deszczu i nie było deszczu na ziemi przez trzy lata i sześć miesięcy."

Więc jak to jest z tym Dawidem? Gdyby ST opisywał bohaterów których nie da się doścignąć nie byliby oni przykładem, Eliasz nie byłby "człowiekiem podobnym do nas"... Kochani to niezwykle zwykli ludzie. Ich niezwykłość polegała na tym że z nimi był Bóg. A to ON jest niezwykły :) A ponieważ Bóg jest taki sam kiedyś, dziś i zawsze to i dziś taki niezwykły jest :) Ok, a dlaczego Bóg był z nimi? Bo Mu wierzyli. I swoją historią w biblii pokazują tą wiarę. Dawid nie wziął pięciu kamieni dla Goliata i jego czterech braci. On wziął te 5 kamieni na Goliata. Po co? Bo zwyczajnie w świecie brał pod uwagę że pierwszym może nie trafić :) Bo zwyczajnie brał pod uwagę że i drugim mógłby nie trafić. To nie był fanatyk religijny zaślepiony własnym przekonaniem. Nie. To był zwykły człowiek który znał Boga. I ufał mu, że gdy weźmie te kamienie i będzie walczył z Goliatem (który obraża tegoż Boga), wtedy Bóg nie opuści go (tak jak nie opuścił gdy walczył z niedźwiedziem czy lwem) i da mu zwycięstwo. Dawid nie musiał znać szczegółów Bożego planu że trafi Goliata pierwszym kamieniem i to w czoło. Wystarczyły mu poprzednie doświadczenia z Bogiem, że Bóg był z nim i dawał mu zwycięstwo. Na tym kochani polega wiara. Nie na tym że gdy nie wyjdzie za pierwszym razem jest to ewidentnym znakiem że Bóg nie jest z nami. Nie na tym żeby po takim pierszym nietrafieniu stracić wiarę i ze strachem rzucać drugi raz... Nie. Wiara to pewność tego czego nie widzimy. Dawid miał pewność że pokona Goliata. A nie pewność że trafi go za pierwszym razem. Gdyby tak było, wziąłby jeden kamień ze strumyka a nie pięć.

Druga historia mówi o Jonatanie.

1 ks Samuela 14,6.8-13
"Jonatan rzekł do swojego giermka: Choć, przeprawmy się ku czatom tych nieobrzezańców; może Pan uczyni coś dla nas, gdyż Panu nietrudno wybawić  przez wielu czy przez niewielu. (...) Więc Jonatan rzekł: Dobrze. Oto przeprawimy się ku tym mężom i pokażemy się im. Jeżeli zawołają na nas:  Stójcie, aż do was podejdziemy, będziemy stać w miejscu i nie pójdziemy ku nim, jeżeli natomiast powiedzą: Podejdźcie do nas, to podejdziemy,  gdyż Pan wydał ich w nasze ręce. To będzie dla nas znakiem. I pokazali się obaj czatom filistyńskim. A Filistyńczycy rzekli: Oto Hebrajczycy  wychodzą z nor, w których się poukrywali. I odezwali się mężowie stojący na czatach do Jonatana i do jego giermka: Podejdźcie do nas, a damy wam  nauczkę. Jonatan rzekł do swego giermka: Chodź za mną, gdyż wydał ich Pan w ręce Izraela. I wspinał się Jonatan na rękach i nogach, a giermek za  nim. Ci zaś padali pod ciosami Jonatana, a jego giermek za nim ich dobijał."

Czy było jakieś wahanie w decyzji by pokazać się czatom filistyńskim? Patrzcie, wiara nie jest głupim pójściem za impulsem. Jonatan ustalił najpierw "warunki" kiedy uzna że Bóg jest z nim w tym pomyśle, a kiedy nie. I sprawdził czy warunek jest spełniony. Pokazał się czatom. A oni zawołali go. Więc wiedział że Bóg jest z nim. I dopiero wtedy przystąpił do realizacji planu. Nie rzucił się od razu gdy przyszła mu myśl by napaść na filistyńczyków. Tak się odróżnia wiarę od głupoty :) Powiecie że to śmieszne ustalić taki warunek i oczekiwać że Bóg go uhonoruje i faktycznie będzie tak jak ustalimy? :) Po pierwsze jeśli warunek był zbyt prosty to popatrzmy na Gedeona.

ks Sędziów 6,15
"On zaś rzekł do niego: Za pozwoleniem, Panie mój! Czym wybawię Izraela? Oto mój ród jest najbiedniejszy wśród Manassesytów, ja sam zaś najmłodszy
w domu mego ojca."

To był zwykły człowiek. I to najmniej znaczący z najmniej znaczących wtedy. Taki kopciuszek. Jednak on postawił inny warunek, by mieć pewność co do Bożej woli. I to wydawałoby się niemożliwy do spełnienia.

ks Sędziów 6,36-38
"Wtedy rzekł Gedeon do Boga: Jeżeli wybawisz moją ręką Izraela, jak obiecałeś, to ja rozłożę runo wełny na klepisku; jeżeli rosa będzie tylko na runie a cała ziemia wokoło pozostanie sucha, to będę wiedział, że wybawisz moją ręką Izraela, jak obiecałeś. I tak się stało. Gdy bowiem wstał nazajutrz i ścisnął runo, wygniótł z runa tyle rosy, że czasza była pełna wody."

Co więcej, gdy Bóg go spełnił, postawił kolejny!

ks Sędziów 6,39-40
"Lecz Gedeon rzekł jeszcze do Boga: Niech nie zapłonie gniew twój na mnie, że jeszcze raz się odezwę; niech jeszcze raz wypróbuję to na runie: niech tylko runo pozostanie suche, a na całej ziemi wokoło będzie rosa. I uczynił tak Bóg tej nocy. Tylko runo było suche, a na całej ziemi wokoło była rosa."

I ten Bóg spełnił (swoją drogą co za niesamowity Bóg :)) Po drugie czy my nie robimy tak samo? Jeśli na mnie popatrzy to podejdę i się z nim umówię... Znacie to? ;) Ale co się dzieje? Patrzy! i co robimy? czy podchodzimy by się umówić? Nie! Czemu? Bo strach nas napada :) I tym też się różni wiara od niewiary. Jeśli wierzymy to jeśli warunek zostanie spełniony - idziemy. Jeśli natomiast mimo spełnienia warunku nie idziemy to jednak nie wierzymy...

Ale pytanie pozostaje, czy mogę sobie przyjąć dowolny warunek i oczekiwać że Bóg za tym stanie? Warunek Jonatana nie był dowolny. Miał ważną cechę. Nie był od niego zależny. Mógł się potoczyć na dwa sposoby i Jonatan nie miał na to wpływu. Jeśli postawimy warunek: jeśli wejdę do domu to znaczy że Bóg popiera moje plany napadu na bank, po czym wchodzimy do domu... to chyba nie muszę dalej mówić że z wiarą i honorowaniem przez Boga to nie ma nic wspólnego, prawda?

W ST powszechną praktyką było rzucanie losów. Nawet w nowym testamencie takie praktyki miały miejsce. I teraz pytanie. Czy to znaczy że mogę chodzić z kostką do gry w kieszeni i za każdym razem kiedy się waham mam rzucić by sprawdzić co Bóg na to? Moim zdaniem nie, z dwóch powodów. Pierwszy jest taki że z czasem to kostka stanie się naszym Bogiem a nie tylko środkiem do poznania Bożej woli. A drugi dlatego że NT obliguje nas byśmy chodzili w Duchu i słuchali prowadzenia Ducha Świętego. A co za tym idzie - modlili się i pytali Pana. A wtedy Bóg daje nam przekonanie, którym się kierujemy. I mamy zgodnie z tym przekonaniem postępować. Na tym polega wiara.

Miałem takie zdarzenie że kupowałem odkurzacz. Musiałem jakiś wybrać, było ich mnóstwo ale w końcu wybrałem dwa. I nie mogąc się zdecydować pomodliłem się: Panie, w ST ludzie rzucali losy by sprawdzić Twoją wolę, proszę Cię, niech reszka którą wyrzucę oznacza że chcesz bym kupił ten odkurzacz, a orzeł tamten. Amen. I rzuciłem. I kupiłem zgodnie z tym co wypadło. I nie żałuję aż do dziś. :)

2 list do Koryntian 13,5
"Poddawajcie samych siebie próbie, czy trwacie w wierze, doświadczajcie siebie;"

Podam jeszcze jeden przykład na to że to co działo się w Starym Testamencie było tylko kwestią wiary... bo czasem nam się może wydawać że oni jacyś wszyscy bardziej namaszczeni byli czy bliżej Boga chodzili...

1 ks Samuela 6,8-9.12
"Weźcie Skrzynię Pańską i włóżcie ją na wóz, a złote przedmioty, które przydajecie dla niego jako daninę pokutną włóżcie do skrzynki obok niej i odeślijcie ją, niech jedzie! I baczcie! Jeżeli pojedzie w swoje strony drogą wzwyż ku Bet-Szemesz, to On wyrządził nam to wielkie zło. Jeżeli zaś nie, to będziemy wiedzieć, że to nie jego ręka nas dotknęła, ale że był to dla nas przypadek. (...) Krowy ruszyły prosto drogą w kierunku Bet-Szemesz i szły jedną drogą, a idąc ryczały, lecz nie zbaczały ani w prawo, ani w lewo, książęta filistyńscy zaś szli za nimi aż do granic Bet-Szemesz."
(Jeśli ktoś chce całą tą historię przeczytać, zapraszam do 1 ks Samuela 5,1 - 6,21)

Zachowywali się zupełnie tak samo jak my dzisiaj, nie było jakiegoś szczególnego objawienia, czy Bóg albo aniołowie nie chodzili między ludźmi tak że wszyscy mieli świadomość Bożego działania i istnienia i wszystko z tym wiząli... No.

Wróćmy teraz do głównego tematu... Wiemy już więc że to nie są jacyś niedoścignieni ludzie których możemy jedynie podziwiać, ale że są to ludzie którzy popełniają takie same błędy jak my (Abraham, Dawid), tak samo mają chwile zwątpienia (np Jan Chrzciciel), tak samo się boją (np Eliasz) itd... I mamy brać z nich przykład, co to znaczy? Czy mamy oddać własną żonę innemu jak zrobił to Abraham ze strachu o własną skórę? Nie! Ale czytając jego historię i widząc konsekwencje mamy się nauczyć by tak właśnie nie robić. Ale z drugiej strony widząc wiarę Dawida i Jonatana i to jak Bóg był z nimi - tak właśnie mamy postępować.

A teraz podchwytliwe pytanie. Bo wiemy już że oni nie są lepsi od nas. Ale czy my jesteśmy lepsi od nich?

1 list do Koryntian 1,26-29
"Przypatrzcie się zatem sobie, bracia, kim jesteście według powołania waszego, że niewielu jest między wami mądrych według ciała, niewielu możnych, niewielu wysokiego rodu, ale to, co u świata głupiego, wybrał Bóg, aby zawstydzić mądrych, i to, co u świata słabego, wybrał Bóg, aby zawstydzić to, co mocne, i to, co jest niskiego rodu u świata i co wzgardzone, wybrał Bóg, w ogóle to, co jest niczym, aby to, co jest czymś, unicestwić, aby żaden człowiek nie chełpił się przed obliczem Bożym"

Nie jesteśmy lepsi. A teraz... czy takim zwykłym ludziom może dziać się to samo co działo się tamtym zwykłym ludziom? Oczywiście! A nawet więcej!

Dzieje Apostolskie 14,8-11.13-14
A był w Listrze pewien człowiek chory na bezwład nóg; był on chromy od urodzenia i nigdy jeszcze nie chodził. Słuchał on przemawiającego Pawła, który utkwiwszy w nim wzrok i spostrzegłszy, że ma dość wiary, aby być uzdrowiony, odezwał się donośnym głosem: Stań prosto na nogach swoich! I zerwał się, i chodził. A gdy ujrzał tłum, co Paweł uczynił, zaczął wołać, mówiąc po likaońsku: Bogowie w ludzkiej postaci zstąpili do nas. (...) A kapłan podmiejskiej świątyni Zeusa, przywiódłszy przed bramy miasta woły i wieńce, chciał wraz z ludem złożyć ofiarę. Gdy to usłyszeli apostołowie Barnaba i Paweł, rozdarli szaty swoje i wpadli między tłum, krzycząc..."

1 Piotra 1,10-12
"Zbawienia tego poszukiwali i wywiadywali się o nie prorocy, którzy prorokowali o przeznaczonej dla was łasce, starając się wybadać, na który albo na jaki to czas wskazywał działający w nich Duch Chrystusowy, który przepowiadał cierpienia, mające przyjść na Chrystusa, ale też mające potem nastać uwielbienie. Im to zostało objawione, że nie sobie samym, lecz wam usługiwali w tym, co teraz wam zostało zwiastowane przez tych, którzy w Duchu Świętym zesłanym z nieba opowiadali wam radosną nowinę; a są to rzeczy, w które sami aniołowie wejrzeć pragną."

Często słyszę od Was "chyba tracę wiarę". Kochani, wiara jest budowana na podstawie posłuszeństwa Bogu. Posłuszeństwa w przestrzeganiu przykazań, w czytaniu Słowa... Jeśli nie ma posłuszeństwa, nie ma wiary. Chcesz mieć wiarę? Zacznij od posłuszeństwa.

list do Rzymian 10,17
"Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe."

list Jakuba 1,22
"A bądźcie wykonawcami Słowa, a nie tylko słuchaczami, oszukującymi samych siebie."

o czym to mowi? o posłuszeństwie! czyli wiara jest z posłuszeństwa! Gdy nie ma posłuszeństwa nie ma wiary, co najwyżej nadzieja.

i dalej...

list Jakuba 1,23-24
"Bo jeśli ktoś jest słuchaczem Słowa, a nie wykonawcą, to podobny jest do człowieka, który w zwierciadle przygląda się swemu naturalnemu obliczu; bo przypatrzył się sobie i odszedł, i zaraz zapomniał, jakim jest. Ale kto wejrzał w doskonały zakon wolności i trwa w nim, nie jest słuchaczem, który zapomina, lecz wykonawcą; ten będzie błogosławiony w swoim działaniu."

Mówimy że zapominamy to co czytamy w Słowie? Bo nie jesteśmy posłuszni temu co czytamy. Wdrażajmy te przykazania i nauki w nasze życie.

Kochani, żyjemy w szczególnym czasie. Mamy o wiele więcej objawienia Boga niż ci ze Starego testamentu... I wiara jest dostępna i możliwa. Ale drogą do wiary jest posłuszeństwo Bogu. A wtedy nie ma problemu by działy się cuda i znaki, jak choćby te opisane w ew. Marka 16,17-18... bo kto uwierzy...

Marka 16,17-18
"...A takie znaki będą towarzyszyły tym, którzy uwierzyli: w imieniu moim demony wyganiać będą, nowymi językami mówić będą, węże brać będą, a choćby coś trującego wypili, nie zaszkodzi im. Na chorych ręce kłaść będą, a ci wyzdrowieją."

Zostańcie z Bogiem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz