25 maj 2012

Prosić? Przecież i tak wie...



Jakiś czas temu złapałem się na takim myśleniu...z którego nie zdawałem sobie sprawy, a które na pewno przewijało się tu i ówdzie w moim życiu... A mianowicie: po co mam prosić Pana Boga o coś, skoro On jest Bogiem, i jest Wszechwiedzący... wie więc z czym mam problem albo że czegoś potrzebuję... Zastanawiam się ilu ludzi ma podobne myślenie do mojego. Albo dość bliskie temu myślenie: Poradzę sobie, nie potrzebuję pomocy. Dzięki Bożej łasce zobaczyłem jakie jest moje serce i odkryłem, że tak właśnie myślę... a razem z tą myślą przyszła odpowiedź... że Biblia trochę inaczej widzi tą sprawę...

Zastanawiam się skąd takie myślenie mogło się wziąć... I mam kilka przypuszczeń...

Czasem wynika ono z tego, że nie chcemy Bogu zawracać głowy naszymi problemami... i jeśli zechce to sam "zrobi co trzeba"...

księga Liczb 11,21-23a
"I rzekł Mojżesz: Sześćset tysięcy pieszych liczy lud, pośród którego jestem, a Ty mówisz: Dam im mięsa i będą jeść cały miesiąc. Czy można zarżnąć dla nich tyle owiec i bydła, żeby im starczyło? Albo gdyby się złowiło wszystkie ryby morskie, to czy im starczy? I rzekł Pan do Mojżesza: Czy ręka Pana jest na to za krótka?"

Lud domagał się mięsa od Boga. Dla Mojżesza było to niepojęte jak można coś takiego sprawić by nakarmić takie mrowie ludzi... Ale czy Boga to zakłopotało? Nie. Jego odpowiedź była jednoznaczna. Nie ma nic co byłoby niemożliwe dla Boga. Czy to przy nakarmieniu tylu ludzi, czy przy ich wysłuchaniu. Tak samo jest dzisiaj, bo Bóg się nie zmienił. On tak samo dziś jest w stanie ogarnąć całe mrowie ludzi i mieć osobistą relację z każdym z nich :)

Wiecie, innym powodem który mi przyszedł do głowy jest niskie poczucie własnej wartości. "Nie będę zawracała Bogu głowy swoją osobą, nie warto, i tak pewnie ma wiele innych rzeczy na głowie i nie zwraca na mnie uwagi... "

Psalm 139,1b-6.13-14
"Panie, zbadałeś mnie i znasz. Ty wiesz, kiedy siedzę i kiedy wstaję, Rozumiesz myśl moją z daleka. Ty wyznaczasz mi drogę i spoczynek, Wiesz dobrze o wszystkich ścieżkach moich. Jeszcze bowiem nie ma słowa na języku moim, A Ty, Panie, już znasz je całe. Ogarniasz mnie z tyłu i z przodu I kładziesz na mnie rękę swoją. Zbyt cudowna jest dla mnie ta wiedza, Zbyt wzniosła, bym ją pojął. (...) Bo Ty stworzyłeś nerki moje,Ukształtowałeś mnie w łonie matki mojej. Wysławiam cię za to, że cudownie mnie stworzyłeś.Cudowne są dzieła twoje I duszę moją znasz dokładnie."

Jeśli tak myślisz, to chciałbym Ci powiedzieć że Bóg całym swoim sercem jest przy Tobie i zawsze ma 100% uwagi na Ciebie i dla Ciebie :) Nie musisz obawiać się tego, że kiedykolwiek będzie zajęty czymś innym... :) On bardzo Cię ceni, tak bardzo że był gotowy poświęcić to, co kochał najbardziej - swojego Syna, Jezusa, by móc zyskać Twoją miłość :)

Jest jeszcze jedno tłumaczenie.... "Co?? Ja mam prosić? Prosić muszą słabi." Może nie wygląda to tak brutalnie jawnie jak to opisałem, ale zadajcie sobie pytanie sami przed sobą... czy jest choć cień jakiegoś naszego wewnętrznego sprzeciwu czy niechęci na myśl o poproszeniu Boga (czy nawet innej osoby) o pomoc... Dajcie sobie szansę i jeśli jest, przyjdźcie w modlitwie do Boga przepraszając Go za tą pychę... Bóg lubi konkretne prośby. Nazwij problem najszczerzej jak potrafisz, łącznie z wypowiedzeniem wszelkich Twoich emocji z nim związanych, i poproś (tak, poproś) by Bóg Cię z tego uwolnił. A On to zrobi.

Ok, ale już do rzeczy... :) jaka odpowiedź przyszła mi do głowy w kwestii proszenia Boga? Czy dla Boga jest ważne byśmy Go prosili? Czy to jest konieczne? A może dobrowolne? Zobaczmy...

list do Rzymian 10,12
"Nie masz bowiem różnicy między Żydem a Grekiem, gdyż jeden jest Pan wszystkich, bogaty dla wszystkich, którzy go wzywają."
Bóg jest bogaty "dla wszystkich którzy go wzywają", czyli którzy do niego wołają o pomoc, proszą go... Co to znaczy że jest bogaty dla tych osób? To znaczy że jest chętny by dawać ale również że u Boga znajdziemy zawsze to czego potrzebujemy. Zatem proszenie o nasze sprawy, wzywanie do nich Boga, jest ważne. Więc chyba nie wystarczy że On wie... musimy poprosić o pomoc. Poprosić o to co byśmy chcieli by nam zrobił, czy czego potrzebujemy. Dla tych którzy Go wzywają jest bogaty... daje bogactwa... Ale jest warunek, trzeba Go wzywać.

list Jakuba 4,2 mówi
"Pożądacie, a nie macie; zabijacie i zazdrościcie, a nie możecie osiągnąć; walczycie i spory prowadzicie. Nie macie, bo nie prosicie."

Znów pod naciskiem jest kwestia proszenia. Moja córka Rebeka jest dobra w proszeniu :p "Tato mogę gumę? Proooszę!! Błaagam Cię!!"... i potrafi tak do skutku :) I tak my mamy prosić! Do skutku, wytrwale :)

list do Rzymian 8,26
"Podobnie i Duch wspiera nas w niemocy naszej; nie wiemy bowiem, o co się modlić, jak należy, ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach."

Zobaczcie, Duch Święty (a więc sam Bóg), gdy nie wiemy jak sie modlić, modli się naszymi ustami (poprzez dar języków)... nie chodzi mi teraz o ten dar, ale o to że proszenie jest istotnie tak ważne, że sam Bóg przez nas siebie samego prosi... mimo że wie czego potrzebujemy, mimo że my nie wiemy, to jednak i tak widać koniecznym jest by poprosić, skoro to robi...

Mam jeszcze jeden przykład na to, że proszenie nie jest tylko opcją ale wymaganym zachowaniem, żeby mogła nadejść odpowiedź.

księga Ezechiela 22,30
"I szukałem wśród nich męża, który by wystawił mur i stanął w wyłomie przede Mną, by bronił tej ziemi i przeszkodził Mi w jej niszczeniu, a nie znalazłem takiego."

Czyż to nie są dobitne słowa? Bóg szukał choćby jednej osoby, która w modlitwie prosiłaby Go o powstrzymanie kary, której domagała się Boża sprawiedliwość dla narodu Izraelskiego. I nie znalazł! Zapytacie czemu jej szukał? Czy nie mógł po prostu nie karać tych ludzi sam? Z miłosierdzia swojego? No właśnie o to chodzi że nie mógł. Czemu nie mógł? Bo oprócz miłosierdzia Bóg jest też sprawiedliwy. I ta sprawiedliwość domagała się "wyrównania rachunków". I nie było żadnego powodu by Bóg mógł okazać miłosierdzie. Nie prosiła o to ani jedna osoba... Ten tekst pokazuje mi jeszcze jedną rzecz. Gdyby taka osoba się znalazła... Bóg chętnie skorzystałby z jego prośby i zaniechałby kary. Ale - o zgrozo - nie znalazł! Czemu myślę że by skorzystał? Dlatego że:

księga Ezechiela 18,32
"Gdyż nie mam upodobania w śmierci śmiertelnika, mówi Wszechmocny Pan. Nawróćcie się więc, a żyć będziecie!"

Bóg jest daleki od chęci karania.

No dobrze. Ale jest też na przykład taki fragment...

ewangelia Mateusza 6,25.31-33
"Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli albo co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie. Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie? (...) Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać? Bo tego wszystkiego poganie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane."

Czyż tu nie jest wyraźnie napisane że Bóg wie o naszych potrzebach i że mamy o to nie prosić? Otóż nie. Tu jest napisane, że mamy się o te potrzeby nie troszczyć, nie zamartwiać o nie, bo Bóg wie, że tego potrzebujemy. A nie że mamy Go nie prosić. Nie w panice, że nie będzie, ale w zaufaniu że Bóg jest naszym Ojcem i się o nas troszczy :)

Można podawać jeszcze wiele przykładów z Biblii, ale myślę, że zrozumieliście mój punkt widzenia, a też chętnie zostawię Wam coś do odkrywania w Biblii samemu :)

Zostańcie z Bogiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz